piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 6|VI


Minęło 7 dni odkąd zaczęłam przyjmować antybiotyki i muszę powiedzieć, że czuję się znacznie lepiej. Gorączka odeszła, bóle mięśni i kości także. Już praktycznie nie kaszlałam i kichałam, więc wszystko szło ku dobremu. Kiedy Wojtek trenował ja siedziałam sama w domu i rozmyślałam. Rozmyślałam o bardzo wielu rzeczach. Pewne sprawy z przeszłości nie dawały mi spokoju. I choć chciałam o nich zapomnieć, to nie mogłam. Na przykład sprawa z Theo ciągle nie dawała mi żyć. Z jednej strony serce krzyczało: „Przecież go kochasz, więc na co czekasz? Zerwij z tym głupkiem Szczęsnym i wróć do swojego ukochanego”. Z drugiej strony umysł krzyczał: „Ale jesteś dziecinna! On cie zranił! Uciekł od ciebie kiedy go naprawdę potrzebowałaś. Teraz masz Wojtka, który naprawdę o ciebie dba”. Ta potyczka między sercem a rozumiem trwa już długi czas i jestem zmęczona. Myślałam, że już będzie dobrze, że już jakoś to wszystko ogarniam ale nie mogłam przewidzieć zdarzeń „czarnego piątku”.

Siedziałam sobie w salonie i oglądałam jakiś w film w TV. W sumie to był chyba jakiś program kulinarny, który nie specjalnie mnie ciekawił, bo i tak kocham polską kuchnię i chyba nigdy nie zdołam przekonać się do kuchni brytyjskiej. Około godziny 16.00 do mieszkania wszedł Wojtek z niezbyt wesołą miną. Pewnie znów coś było nie tak na treningu więc nawet nie chciałam się pytać, bo jeszcze by zakończyło się to tak, że wyżyłby się na mnie i taki byłby finał sprawy, że ja zaczęłabym przez niego płakać a on próbowałby to naprawić. Usiadł obok mnie i objął ramieniem przytulając najmocniej jak potrafił.

- Coś się stało? – spytałam zaciekawiona ale z wyraźnym dystansem
- Nie… Nic ważnego. – wziął pilot i zaczął skakać po kanałach
- Może jednak mi powiesz to może coś zaradzimy na tą sytuacje – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
- Theo mnie wkurzył ot co! – podniósł ton głosu
- Theo? – zdziwiłam się - A co on  zrobił?
- Wiesz co… Nie ważne! – pocałował mnie w czubek nosa – Chcesz coś do picia? – wstał i udał się do kuchni
- Ładna próba ominięcia tematu - również wstałam i poszłam do kuchni – Powiesz mi o co z nim chodzi?
- Naprawdę Lena, to nie jest ważne. Po prostu mnie wkurzył i tyle. Mamy czasami swoje osobiste porachunki – wyjął z lodówki pepsi
- Mam nadzieję, że to nie ja jestem powodem tych porachunków… - podeszłam do niego i objęłam go rękoma w pasie przytulając się do Wojtka – Tak sobie myślałam, że… - zawahałam się na chwilę
- Co takiego? – również objął mnie rękoma i spojrzał mi w oczy
- Tak siebie myślałam, że może od października zaczęłabym studia… Co o tym sądzisz?
- Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Tu w Anglii chciałabyś je zacząć?
- Tak, chyba tak byłoby najlepiej. Ale naprawdę nie masz nic temu przeciwko?
- A czemu miałbym mieć coś przeciw. Jeśli chcesz się dalej kształcić to nic nie stoi na przeszkodzie. I tak się całymi dniami nudzisz w domu. Tak przynajmniej poznasz nowych ludzi.
- Cieszę się, że tak myślisz. Bałam się troszkę twojej reakcji.
- Dlaczego? – zdziwił się lekko
- Sama nie wiem. Jakoś tak miałam dziwne przeczucia co do tej rozmowy.
- Jak widzisz wszystko poszło dobrze. Dla mnie liczy się twoje szczęście. Jeśli będzie szczęśliwsza studiując to czemu nie. – uśmiechnął się i pocałował mnie namiętnie w usta. Nasz namiętny pocałunek przerwał dźwięk dzwonka mojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się napis: „Jacky” i musiałam odebrać.
- Poczekaj, odbiorę… - odebrałam i po chwili powiedziałam – Słucham cie uważnie Jack…
- Co powiesz na kolacje? – powiedział bez zastanowienia kiedy odebrałam
- Ciebie też miło słyszeć… - byłam troszkę zszokowana - Kolacja to bardzo doby pomysł… - Wojtek jak to usłyszał do zdziwił się i chyba lekko wkurzył bo poczerwieniał na twarzy - Kiedy?
- Jutro o 18.00 u mnie, ubierz coś normalnego… - jego głos był taki wesolutki, że aż mi się ciepło na sercu zrobiło
- Dobrze. Razem z Wojtkiem będziemy na pewno.
- Ale ja chcę żebyś przyszła do mnie sama.
- Sama? – teraz to ja się zdziwiłam
- Tak, sama. Mam do ciebie ważną sprawę i nie chcę by ktokolwiek.. No wiesz… Był przy tym.
- Dobrze, skoro to takie ważne to przyjdę sama.
- Świetnie! – ponownie się ucieszył – Widzimy się u mnie o 18.00
- Pa – ale chyba mnie nie usłyszał bo się rozłączył

- Kolacja?? U Jacka?? – spytał podejrzliwie
- Nie bądź zazdrosny… To tylko kolacja z naszym Jackym. Zresztą ma jakąś sprawę. – usiadłam przy Wojtku
- Kolacja? A mi się zdaje coś innego… - wstał
- Czy ja o czymś nie wiem? – spytałam trochę zaciekawiona ale też i trochę zdenerwowana
- Nie, wszystko gra.
- Nie wyglądasz jakby wszystko grało. Czy ma to związek z treningiem i Theo? – podeszłam do niego
- Nie, po prostu denerwuje mnie to że idziesz na kolacje w Wilsherem. – nadął twarz
- Przestań zachowywać się jakbyś był o mnie zazdrosny – objęłam go w pasie i przytuliłam do siebie
- Idę pod prysznic – wyrwał się z mojego uścisku i zaczął podążać w stronę łazienki
- Ty chyba na serio jesteś o mnie zazdrosny… - powiedziałam kiedy wszedł do łazienki i zaśmiałam się
- A jeśli tak to co? – wyjrzał z niej
- Nic. Zaskoczyłeś mnie tym tylko…

Jeszcze tego samego wieczora napisałam do Theo z zapytaniem co się stało na treningu, między nim a Wojtkiem i Jackiem. Niestety odpowiedzi nie uzyskałam. Wiem, że Theo był na mnie zły ale ileż można się gniewać na drugiego człowieka. No tak! Powiedziała to osoba, która już od kilku miesięcy nie może wybaczyć chłopakowi. No ale właśnie takie są kobiety. Jednym wybaczają szybciej a innym nieco dłużej. No więc przybliżając się do owego „czarnego piątku”, właśnie nastał. Tegoż owego dnia nic nie szło jak należy. Obudziłam się z bólem głowy, zbiłam talerz kiedy robiłam sobie śniadanie a najgorszy był chyba jednak koniec dnia. Ale może o tym później. Około godziny 16.00 Wojtek wrócił z treningu a ja zaczęłam przygotowywać się do spotkania z Jackiem. W sumie dużo przygotowań nie było. Jedynie wzięłam prysznic i narzuciłam na siebie jakieś lepsze, ładniejsze ciuchy i byłam gotowa do wyjścia.

- Tylko nie zrób czegoś głupiego… - powiedział Wojtek, który siedział na kanapie w salonie
- Nie mów, że dalej jesteś o mnie zazdrosny? – ciągle mnie to szokowało
- Może jestem… - podeszłam do niego
- Słodki jesteś – dałam mu całusa w policzek – Wrócę szybko…

Dałam mu ponownie całusa i wyszłam z mieszkania. Mój kochany zazdrośnik. Jest o mnie zazdrosny a nie ma przecież powodów do tego. Dojechanie do domu Jacka zajęło mi jakieś 20 minut. Nie jechałam zbyt szybko bo miałam kupę czasu, ale w końcu dojechałam. Weszłam do mieszkania Jacka i wmurowało mnie w ziemie po tym co zobaczyłam. Wszędzie porozstawiane małe świeczki, zasłony przysłonięte… Zaczęłam się domyślać co kombinuje i w sumie powinnam domyślić się tego już wcześniej.

- Witaj! – powitał mnie szerokim uśmiechem
- Co to ma być? – spytałam z poważną miną
- Nasza kolacja – ponownie się uśmiechnął – Zapraszam do środka
- Jack, już ci mówiłam coś na ten temat… - niechętnie ale weszłam do środka
- Lena to tylko kolacja przy świecach – na jego twarzy ciągle malował się uśmiech
- Nie wydaje mi się – usiedliśmy w salonie – Jack już ci 2 razy mówiła o tym… - usłyszałam jak Archie płacze i podążyłam do niego – Co się stało skarbie? – wzięłam malucha na ręce który automatycznie uspokoił się
- Widzisz, jak tylko ciebie widzi to się uspokaja… - podszedł do nas – To musi o czymś świadczyć
- Tak, świadczy o tym, że spędzam z nim bardzo dużo czasu i już zdążył się do mnie przyzwyczaić – ucałowałam malucha w policzek a ten zaśmiał się
- Lena… - zaczął – Jesteś dla niego idealną matką… - spojrzał mi w oczy
- Jack, przestań! – powiedziałam twardo – Nie kocham cię, rozumiesz? – usiadłam z Archiem na łóżku Jacka
- Dlaczego? – jego oczy zeszkliły się – Dlaczego nie możemy być razem? – milczałam – To przez Theo? Dalej go kochasz, prawda?
- Jack to nie tak… Po prostu… - wtedy usłyszałam jak dostaję sms-a. wzięłam telefon do ręki i  odczytałam go. Po chwili zdębiałam. Odpisał mi Theo na wczorajszego sms-a. W treści pisało: „ Pokłóciłem się ze Szczęsnym o ciebie! Nie przestanę o ciebie walczyć, nawet jeśli to zrujnuje jego przyjaźń z moją. Kocham cie Lena i nigdy nie przestanę!”. Do oczu napłynęły mi łzy. Czułam, że się zaraz rozwyję jak małe dziecko…
- Kochasz go, nawet jeśli się to tego nie przyznajesz to i tak go kochasz…
- Tak Jack! Kocham go! – wiedziałam, że teraz go ranię - Theo jest miłością mojego życia. – w jego ciemnych tęczówkach pojawiły się łzy. Wiedziałam że go bardzo zraniłam - Zawsze był i zawsze będzie… - po moim policzku poleciała łza
- Więc dlaczego jesteś z Wojtkiem? – poniósł ton głosu – Dlaczego to robisz?
- Bo chcę go ukarać! – też podniosłam ton głosu – Chcę go ukarać za to, że zostawił mnie kiedy dowiedział się, że jestem z nim w ciąży… - rozpłakałam się
- Co? – jego mina była jednoznaczna – Czy ja dobrze słyszałem? Byłaś z nim w ciąży?
- Tak. Poroniłam kiedy byłam 9 tygodniu, zaraz po tym jak on zdezerterował… - po policzkach łzy leciały mi strużkami
- Lena… Nie wiedziałem… - usiadł obok mnie
- Skąd mogłeś wiedzieć… Nikt nie wiedział i nikt nie wie o tym. Tylko ty się o tym dowiedziałeś. No i jeszcze Łukasz.
- To dlatego Łukasz przy tobie był zaraz jak zerwałaś z Theo?
- Tak. Proszę cię, nie mów nikomu, ok? Ten temat bardzo mnie boli…
- Dobrze nikomu nie powiem… - przytulił mnie – Jak poroniłaś?
- Długa historia… Nie chcę o tym rozmawiać... – otarł mi łzy z policzka
- To dlatego tak chętnie przebywasz z Archiem, tak?
- Tak. Kocham tego maluszka jak swojego…
- Lena, kocham cię! – nagle wyznał mi miłość a mnie ponownie wmurowało w ziemię – Kocham cię i chciałbym stworzyć z tobą rodzinę…
- Jack, ja cie nie kocham. Nie umiałabym z tobą żyć pod jednym dachem – wstałam i położyłam Archiego do łóżeczka – Przepraszam…

Wyszłam z mieszkania Jacka tak szybko jak tylko mogłam. Wsiadłam w samochód i odjechałam piskiem opon.

~~~~

Wojtek siedział i oglądał sobie TV, kiedy nagle do drzwi wejściowych zadzwonił dzwonek. Wstał więc i otworzył.

- Łukasz? – był zdziwiony jego widokiem – Co ty tu robisz?
- Jest Lena? – Łukasz chyba nie był zadowolony z jego widoku
- Nie, pojechała do Jacak. Ponoć miał do niej sprawę. Poczekaj jeśli chcesz. Powinna niedługo wrócić.
- W sumie to nic ważnego i może poczekać. – odwrócił się i chciał odejść
- Co ty do mnie masz? – nagle wypalił Wojtek
- Co ja do ciebie mam? – spytał powili podkreślając każde słowo Łukasz – Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Tak, chcę wiedzieć…
- Nie podoba mi się twój „luźny” związek z Leną. Tak, powiedziała mi o tym.
- Skoro wiesz o tym to pewnie wiesz dlaczego jesteśmy razem…
- Tak, ale jeśli naprawdę chcesz Leny dobra, to zerwiesz z nią i pozwolisz jej być z tą osobą, którą naprawdę kocha.
- Masz na myśli Theo?
- Tak, właśnie jego mam na myśli. Ten rodzaj miłości nigdy nie umiera… – obrócił się na pięcie i odszedł

~~~~

Byłam w tym momencie zła na siebie za to, że zraniłam Jacka. Ale zmusił mnie do tego. Nie kocham go. Jedyną osobą jaką kocham i kochałam jest Theo. I muszę się w końcu do tego przyznać. Łzy same leciały mi po policzkach, nie wiedziałam co mam z sobą zrobić. Pierwsze co mi przyszło na myśl to by pojechać do Łukasza. Wjechałam na jego podwórek i zatrzymałam samochód. Chwilę się ogarnęłam i wysiadłam z samochodu. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam.

- Lena? – drzwi otworzyła mi Ania – Co tu robisz?
- Cześć… Jest Łukasz? – ledwie z siebie wydusiłam
- Nie, właśnie pojechał do ciebie. Coś się stało? – spytała zmartwiona – Wejdź napijemy się herbaty…
- Nie, nic takiego. Chciałam z nim porozmawiać. A dlaczego on pojechał do mnie?
- Sama nie wiem. Chyba martwi się o ciebie…
- Martwi się o mnie? – byłam zdziwiona
- Tak. Chociaż mi tego nie mówi to bardzo martwi się o ciebie.
- Czy Łukasz coś tobie o mnie mówił? – spytałam bo bałam się, że coś o mnie jej wspomniał
- Wiem o wszystkim Lena. – zrobiłam wielkie oczy – Przycisnęłam go i powiedział mi. Ale nie martw się… U mnie twój sekret jest bezpieczny… - uśmiechnęła się do mnie
- Zabije go! Ukatrupię gada! – zdenerwowałam się
- Spokojnie Lena… Przecież nic się nie stało. – uśmiechnęła się czule – Wiedzę, że płakałaś. Czy coś się stało?
- Nic takiego. Zresztą nie ważne… - wstałam – Dziękuję za herbatę ale muszę już iść. Pogadam z Łukaszem kiedy indziej…

W pospiechu wyszłam z mieszkania. Jak on mógł powiedzieć wszystko dla Anki. A jak ona konspiruje z Theo lub coś przez przypadek mu  powiedziała? Widzę, że „czarny piątek” dopiero się rozkręca. Ciekawi mnie co się jeszcze dziś stanie.

Kręciłam się samochodem po mieście i nie wiedzieć czemu znalazłam się pod domem Theo. Wysiadłam z niego i podeszłam do drzwi. Zawahałam się przez moment ale w końcu zapukałam do drzwi. Na reakcje długo nie musiałam czekać bo już po kilku sekundach drzwi do mieszkania Theo otworzyły się i stanął w nich sam on.

- Lena? – był wyraźnie dzwony moim widokiem – Co ty tu robisz?
- Mogę wejść? – spytałam patrząc w jego ciemnoczekoladowe tęczówki
- Tak, wejdź… - wpuścił mnie do środka i zamknął drzwi
- Co miał znaczyć ten sms? – spytałam – Do czego dążysz?
- Wyraziłem swoje uczucia – podszedł do mnie i stanął niebezpiecznie blisko
- Wiesz, że mnie ranisz… Otwierasz na nowo stare rany… Zdajesz sobie z tego sprawę, że bardzo mnie to boli.
- Wiem Lena i naprawdę cię przepraszam, ale ja w dalszym ciągu cie kocham. – jego oczy świdrowały mnie na wylot -  Nic na to nie poradzę, że cie kocham, kochałem i kochać będę. Nawet nie wiesz jak bardzo siebie nienawidzę za…
- Ciiii! – uciszyłam go – Przestań! Błagam cie, przestań! – spojrzałam na niego i przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej – Przez ciebie zraniłam dziś osobę na której mi zależało. Nawet nie wiesz co ja do ciebie teraz…

Ale nie zdążyłam dokończyć. Theo przylgnął do mnie łapczywie swoimi ustami skutecznie powstrzymując mnie przed dokończeniem tego co chciałam powiedzieć. Nie broniłam się. Nawet chciałam tego pocałunku. Nie mogłam się już dłużej powstrzymywać i oddałam pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Theo spojrzał mi w oczy a ja spojrzałam w jego. Znów się pocałowaliśmy tym razem namiętniej. Nie odepchnęłam go, a nawet mu się oddałam. Jego wargi były tak słodkie, że nie chciałam przerwać. Wskoczyłam mu w ramiona obejmując  przy tym nogami jego biodra. Czułam, że się przemieszczamy. Po chwili ujrzałam sypialnie, w której jeszcze kilka miesięcy temu spędzałam każdą noc. Nic się nie zmieniła od tego czasu. Theo znów mnie pocałował a ja wcale nie protestowałam. Potrzebowałam go tej nocy jak narkoman narkotyku. Theo był moim idealnym narkotykiem, bezgranicznie byłam nim uzależniona. Po kilku minutach leżałam już w sypialni całkiem naga. Dzieliło już nas kilka sekund od zatracenia się w przyjemność. Theo pochylił się nade mną i delikatnie składał pocałunki na moim brzuchu i dekolcie. Czułam jak przechodzą mnie ciarki. Już sam jego dotyk sprawiał, że moje ciało wariowało, dostawało ekstazy. Podniósł wzrok spoglądając teraz w moje oczy. Wiedziałam, że za chwilę połączymy się w jedną całość. Znów przeżyjemy nasz pierwszy raz na nowo. Po chwili wszedł ze mnie a mnie zalała kolejna cudowna fala gorąca…


____________
Ogłoszenia Parafialne:

Dziś jeszcze krócej niż zwykle. Zajebiście się cieszę, że Theo podpisał nowy kontrakt z Asrenalem! To jak miód na moje rany, blizny, serce, rozum i inne dziwactwa.

Kolejny BILY nieprędko. Sesja mnie dobija. Mam egzamin z prawa i czarno siebie na nim widzę, ale cóż.... Życzcie mi abym złamała długopis podczas pisania.

Dodam jeszcze ze zrezygnowałam z TT ze względów osobistych. Może wrócę, może nie. 

To byłoby chyba na tyle... Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie uszczęśliwia.

xoxo N

18 komentarzy:

  1. Witam ;)

    Bardzo ciekawy rozdział i powiem szczerze, że niektóre sytuacje mnie wygieły.

    Na początku troche mi przykro, że Lena jest z Wojtkiem dlatego, że chce ukrać Theo, tym samym rani Wojtka, a widać że jemu na niej zależy, co też sama widzi.

    Jack wyznał swoje uczucia Lenie, w sumie nie wiem czy dobrze, się stało, ale widać ze ona mu bardzo ufa.

    Theo zostawił Lene jak była w ciązy normlanie jestem w szoku !!!!!!! Szczerze mówiać podpadł mi tym strasznie !!!!



    Koncówka bardzo miłosna, tylko teraz zastanawiam się co zrobi po tym wszytskim Lena...jednak te zdarzenia które przeszła sa baardzo cięzkie.. czy tak po prostu mu wybaczy? I co powie Wojtkowi?
    Na te pytania bede musiała poczekac.:DDD

    Mam tylko nadzieje, że Lena podejmie słuszą decyzje i bedzie szczesliwa ;)))




    *********


    Kurcze szkoda, ze rezygnujesz z TT , mam nadzieje ze wrocisz..
    :((


    I zycze połamania długopisu, wszytsko bedzie dobrze, ładnie pozaliczasz trzymam kciuki i pozdraiwam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG, jaki piękny rozdział *______*
      Rzeczywiście, duzo się tu działo, końcówka pełna namiętności :D
      Szkoda mi Wojtka, ciekawe, jak na to zareaguje, ale osobiście się cieszę, że Lena i Theo.. będą raem. Tak myślę. :)
      A Jack, również mi go żal, miał nadzieje, ze uda mu sie zdobyć Lene, ale wyszło jak wyszło.. :(


      CAŁY CZAS NIE OGE SIE POGODZIC Z TYM, ZE ODCHODZISZ Z TT :( :( PO PROSTU... NIE :(

      MAM NADZIEJE, ZE JESZCZE WRÓCISZ.. :(

      Kamila :)

      Usuń
    2. Kurwa! Jak ja nie lubię kiedy ktoś odpowiada mi komentarzem na komentarz!

      @Ola - Tak, bardzo wiele się w tym rozdziale dzieję, no ale w końcu zbliżamy się do końca więc, coś musi w końcu zacząć się dziać.

      Nom na razie zrezygnowałam z TT. Strasznie mnie ostatnio ludzie tak wkurwili i powiedziałam: DOŚĆ! W sumie nawet nikt nie zauważył mojego odejścia, więc nie mam po co wracać.

      Usuń
    3. @Kamila - Jeszcze nie odeszłam. Na razie robię sobie dłuższą przerwę, bo ludzie tam są denerwujący i tak szczerze powiedziawszy to chciałabym wrócić na TT jak tylko tam zaczynałam.

      Co do rozdziału to tak, wiele się w nim dzieję. Wszystko ze względu że zaraz koniec opowiadania.

      Dziękuję za komentarze.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  2. O matko, ile tu się działo w tym odcinku!!!!

    Mam nadzieję, że chęć Leny, żeby wrócić do Theo zakończy się dla niej dobrze ;) Ale z drugiej strony za jednym zamachem zraniła 2 osoby - Jacka, kiedy go odrzuciła i Wojtka, który najwyraźniej nie bez powodu jest zazdrosny, chyba też coś do niej czuje.

    Czekam z niecierpliwością na następny odcinek.

    No i oczywiście życzę udanej sesji! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, całkiem sporo się działo ;)

      Cieszę się, że się podobało.

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  3. To ja może na początku przeproszę, że nie zdążyłam skomentować poprzedniego rozdziału przed opublikowaniem tego, ale przeczytałam go od razu, kiedy dostałam twój komentarz, bo e-maile z powiadomieniami przychodzą mi na telefon :)
    Lena była w ciąży? To mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się tego. Bardziej podejrzewałam, że Lena ma młodsze rodzeństwo/kuzynkę/przyjaciółkę z dzieckiem i dlatego tak lubi się opiekować Archim (?) jak to się odmienia(?).
    I ta końcówka <3 Nawet nie wiesz, jaki miałam wielki uśmiech, jak to czytałam. Ma nadzieję, że Wojtek zerwie z Leną, jak mu doradził Łukasz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi, że nie skomentowałaś poprzedniego. Ważne jest to, że przeczytałaś i nie zostawiłaś mnie na lodzie :)

      Nom, chyba wszystkich zaskoczyłam tym, że Lena była w ciąży z Theo a ten zdezerterował i ją opuścił.

      Cieszę się, że się podobało i , że końcówka się podobała.

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  4. No i co ja mam tu powiedzieć? :P
    Dziwi mnie, że Lena od razu nie domyśliła się, że Jackowi nie chodzi o zwykłą rozmowę, zwłaszcza kiedy zaznaczył, żeby nie przyjeżdżała ze Szczęsnym. Co więcej Jack bardzo postarał się z tym wystrojem tak, że asdfghjkl....
    No i w zasadzie gdyby nie sms od Theo wszystko mogłoby przebiec inaczej. Jestem jednak zdania, że dobrze się stało. W końcu Lena mogła wygadać się dodatkowej osobie, a widać, że potrzebowała tego, żeby zrozumieć parę rzeczy. Np. to co się z nią dzieje. Nie powinna tylko tak mocno dramatyzować, że zraniła Jacka, bo chłopak powinien być na to przygotowany.
    Wizyta u Theo i scena - przedpokojowo(?)-łóżkowa... asdfghjkl.... I ty się dziwisz, że nie mogłam napisać komentarza.... Do tej pory mi ciężko. No ale cóż to pokazuje tylko, że bardzo jej go brakowało. W końcu wyładowali to napięcie między nimi i mogą zacząć trzeźwo myśleć. Boję się jedynie, że Lena na nowo spanikuje.
    P.S. Zaskoczyłaś mnie z tym dzieckiem!
    P.S.2 - Moja teoria do kolejnego rozdziału ciągle się rozbudowuje, ale nie powiem co wymyśliłam tym razem :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lena się domyślała o co może Chodzić Jackowi, ale nie spodziewała się tego na pewno. Dopiero jak weszła do mieszkania to ją olśniło.

      Nom, chciałam zakończyć spotkanie Jacka i Leny inaczej ale postanowiłam jednak włączyć tego sms-a i zakończyć to tak jak powinno się skończyć. I tak, Lena potrzebowała takie wstrząsu by uświadomić sobie kilka rzeczy.

      Wiedziałam, że spodoba ci się ta scena przedpokojowo-łóżkowa ;P

      O.P.S - Naprawdę cie zaskoczyłam tym dzieckiem?? Przecież kilka rozdziałów wstecz pisałam o tym.

      O.P.S.2 - Z chęcią (nalegam) poznam twoją teorie co do rozdziału kolejnego.


      Cieszę się, że się podobało i , że końcówka się podobała.

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  5. O BOŻE. wszyscy trzej absztyfikanci obecni w rozdziale. omg. dobra, staram się pozbierać myśli. JACKY, TY największy na świecie słodziaku! mam heartbroken, serio. jest tutaj taki 'too sweet to be real' i w dodatku nieszczęśliwie zakochany.
    ktoś tu wreszcie przemówił Wojciechowi do rozsądku i mam wrażenie, że właśnie czegoś takiego Szczęsny potrzebował, bo metodą dedukcji nigdy nie doszedłby do podobnych wniosków.
    mieszałaś, mieszałaś i wreszcie taka a nie inna końcówka na osłodę <3 jaki to tam czarny piątek? taż to najbardziej idealny dzień ever. Lena przestała walczyć ze swoimi uczuciami. wszystko zmierza w odpowiednim kierunku.

    pozdrawiam,
    iwillpossessyourheart ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo Jacky jest i raczej inaczej nie mogłabym o nim pisać. Ale spokojnie, jeszcze się szczęśliwie zakocha :)

      Tak, Szczęsny dostał kopa i w następnym rozdziale będzie już zagranie zagranie z jego strony do Leny w właśnie ten temat, który poruszył Łukasz.

      Nom, troszeczkę namieszałam ale w końcu trze coś mieszać by nie popaść w rutynę. Ale czy Lena przestała walczyć ze swoimi uczuciami?? Hmmm... Kolejny rozdział będzie odpowiedzią na to pytanie.

      Cieszę się, że się podobało i , że końcówka się podobała.

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  6. No nie wierzę, że Lena poszła do łóżka z Theo :O

    OdpowiedzUsuń
  7. naadrobiłam ;p
    Dobra, czas zacząc monolog;p
    Nie lubię tutaj theo, okej kocha lenę, ale nie jestem i pewnie nie będę za tym, aby oni byli razem. Prawddziwy facet jest z kobietą bez względu na okoliczności,po to aby stworzyć kobiecie poczucie bezpieczeństwa, theo tego nie zrobił i wegług mnie, nie ma już o czym rozmawiać. Poza tym, nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki, prawda? Rozumiem, że mógł się zmienić, ale jakaś cząstka, nie dorosłości z tamtego okresu w nim pozostanie.
    Zupełnie inne zdanie mam co do wojtka;p
    Jest może trochę niedorosły, ale widać, że Lena nie jest mu obojętna.. Myślę, że nie zostawiłby jej, tak jak zrobił to theo. Ale czas pokaże, co będzie dalej. Mam nadzieję, że Lena uwolni się od wallcota, co pewnie nie nastąpi, ale i tak bym tego chciała ;p
    No cóż, tyle.
    Pozdtaiwam i zapraszam do mnie na czwórkę, na zraniona-za-mlodu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko. Lubię monologi.

      Jesteś chyba jedyną osobą która shipuje tutaj WojLenę. I muszę powiedzieć, że jestem w szoku.

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  8. Ale się porobiło! Ciesze się że Wojtek wspiera Lenę. Jack jak łatwo mówi o swoich uczuciach, pozazdrościć. No i ta ciąża. Szkoda gadać. Najgorsze jest to że przeszłość nadal krąży za Leną. No i potem sam Theo. Ja nie mogę, ale się gorąco zrobiło. Chociaż ciesze się że zbliżyła się do osoby którą tak naprawdę kocha. Jestem ciekawa co na to Wojtek. Powodzenia na sesji, wierze w ciebie :* Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń