poniedziałek, 7 stycznia 2013

Rozdział 4|IV

Zostałam siłą wciągnięta do samochodu i zamknięta w nim. Przede mną na siedzeniu kierowcy siedział Theo, który uśmiechał się głupio.

- Co się szczerzysz? – powiedziałam dość głośno – Otwieraj te drzwi!
- Nie mogę… - odpowiedział dalej się uśmiechając
- Nie możesz?? Niby dlaczego?
- Bo nie mogę cie wypuścić… - uśmiechnął się jeszcze szerzej
- Dobra – otworzyłam okno – Wojtek czy możesz im coś powiedzieć?
- Sory Lena, nie będę się w to mieszać – uśmiechnął się głupio i wsiadł do swojego samochodu
- Dobra! Śpisz na podłodze. – krzyknęłam, założyłam ręce na piersi i pokazałam im wszystkim język – A ty co dalej się gapisz?! – powiedziałam obrażonym tonem do Theo
- Ślicznie wyglądasz kiedy się wściekasz –uśmiechnął się do mnie a wtedy moja cała złość odpłynęła nie niepamięć
- Czy możemy już w końcu jechać? – powiedziałam całkowicie bez życia

Zaraz po tym jak to powiedziałam, Carl i Aaron wsiedli do auta Theo a Alex, Jack i Kieran do auta Wojtka. Zaraz po tym odjechaliśmy. Podczas jazdy panowała absolutna cisza. No może z wyjątkiem muzyki, która leciała sobie  tle. Po kilkunastu minutach Carl i Aaron zaczęli dziwne podśmiewki, które nie specjalnie mnie śmieszyły. Byłam wręcz na nich obrażona za to, że tak perfidnie mnie wrobili. Ale już na to nic nie poradzę. Jadę z nimi i dopiero wrócę w czwartek. To będą ciężkie 3 dni.

- Jak się czujesz w naszym doborowym męskim towarzystwie? – wtrącił Carl
- Doborowym powiadasz?? I to na dodatek męskim?? – spojrzałam na niego bez uśmiechu
- No tak, męskim… - uśmiechnął się Carl
- Hmmm… A ja myślałam, że otaczają mnie same baby. – w moim głosie dało się wyczuć nutkę sarkazmu
- My baby! – prychnął Aaron – My jesteśmy mężczyźni z mężczyzn!
- Jasne kobietki, możecie se gadać… - ponownie się zaśmiałam – Ja i tak wiem lepiej – pokazałam Aaronowi język
- Więc jak się czujesz w naszym towarzystwie? – spytał Theo, którego oczy ujrzałam w przednim lusterku
- Jak rodzynek w cieście – odparłam, ale Theo dalej patrzył się na mnie w lusterku – Czy możesz patrzeć się na drogę? Chciałabym jeszcze trochę pożyć…
- Jasne – odpowiedział krótko, po czym znów patrzył się na drogę

Przez resztę drogi normalnie już gadaliśmy. Moja cała złość na nich odpłynęła i nawet zaczęłam się cieszyć z tego wyjazdu. No może z wyjątkiem tego, że całe 3 dni będę musiała przebywać z Theo, który nie daje za wygraną i Jackiem, który się we mnie podkochuje. No nic, jakoś będę musiała to przeboleć. Po 55 minutach dojechaliśmy na miejsce. Kiedy wysiadłam oniemiałam z zachwytu. Widok był piękny. Nie miałam słów by go najdokładniej określić. Kiedy tyko wysiadłam moim oczom ukazał się przepiękny dość duży domek stojący obok lasu mieszanego a obok lasu rozprzestrzeniało się ogromne jezioro z plażą i pomostem. Piękniejszego widoku w życiu nie widziałam.

- Postarałeś się Alex – podeszłam do niego i odetchnęłam świeżym, ale zimnym powietrzem – Przepiękne miejsce wybrałeś…
- Ale to nie ja organizowałem i wybierałem miejsce – odpowiedział lekko zdziwiony Alex
- Nie ty, więc kto? – byłam chyba jeszcze bardziej zdziwiona niż on
- Theo o wszystko zadbał – odpowiedział ze spokojem Alex
- No pięknie! – wkurzyłam się, wiedziałam o co mu chodzi ale nie uda mu się – Wojtek, a mówiłeś mi, że to Alex – spojrzałam na niego groźnie
- Bo myślałem że to on. Nie wiedziałem, że Theo za tym stoi. – spojrzał na mnie a jego wzrok przekonał mnie o jego niewinności
- Theo do czego ty zmierzasz? – spojrzałam w kierunku chłopaka
- Do niczego. Pomyślałem że taki wypad będzie fajny. A miejsce poleciła mi mama. – odparł ze spokojem Theo, który wypakowywał bagażnik
- Nie wierzę ci, ale niech już będzie…

Wypakowaliśmy nasze rzeczy i ruszyliśmy w kierunku drzwi wejściowych do domku. Otworzyłam drzwi i zdziwiłam się jeszcze bardziej. Wyposażenie wnętrza było ubogie, ale bardzo ładne. Nie wiem jak chłopacy przeżyją 3 dni bez unowocześnień i luksusów. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Ale mniejsza oto. Jak tylko otworzyłam drzwi to Alex, Car i Aaron niczym dzikie zwierzęta rzucili się biegiem na stojącą w salonie kanapę. No po prostu zachowali się jak małe dzieci. Ale cóż… Po nich można się wszystkiego spodziewać.

Pokój na samej górze zajęliśmy ja i Wojtek. Theo, Alex i Kieran mieli pokój na środkowym piętrze a Carl, Aaron i Jack mieli swój pokój zaraz obok salonu na samym dole. Trochę nie podobało mi się to, że byłam na samej górze, ale tylko tam było duże małżeńskie łoże. Małżeńskie łoże… Jak to dziwnie brzmi. Brakowało tylko abym ja i Wojtek byliśmy prawdziwą parą. No ale niech już będzie, to tylko 3 noce.

Wieczorem siedzieliśmy sobie w salonie i gadaliśmy o głupotach. Ja to przeważnie siedziałam cicho, bo oni sobie gadali o piłce a ja się na tym aż tak dobrze nie znam więc siedziałam cicho. Zrobiło mi się z zimno, co zauważył Wojtek, który zdjął z siebie bluzę i okrył mnie ją.

- A tobie nie będzie zimno? – spytałam się
- No co ty. – uśmiechnął się – Ja jestem taki gorący, że mi nie…
- Proszę cię nie kończ! – przerwałam mu – Wiem jaki jesteś gorący… - dałam mu delikatnego całusa w usta. Theo widząc to wstał odruchowo – A ty gdzie? – spytałam się
- Idę po drewno do kominka… - jego mina nie była wesoła – Chyba jest ci zimno… - wyszedł z domku ale zaraz za nim wstał Jack
- Kolejny?? – nie wiedziałam o co chodzi – Co was dziś naszło, bo nie wiem…
- Idę pomóc mu przy drzewie – Jack również miał skwaszoną minę kiedy wychodził

Jack i Theo wyszli na zewnątrz a ja podążyłam do okna by zobaczyć co między nimi zajdzie. Raczej bałam się tego, że znów ktoś komuś przywali a tego bym nie chciała. Jack i Theo poszli do szopki i wyciągnęli kilka dość grubych polan drewna, które trzeba było przerąbać na pół.

- Przepraszam cie stary za to, że walnąłem cię w szczękę – powiedział skruszony Theo, kiedy Jack zamachnął się siekierą by rozłupać polano na pół
- W sumie zasłużyłem na to, więc nie martw się to. – odpowiedział ze spokojem Jack – Gdybym był na twoim miejscu na pewno też bym ci przylał – zaśmiał się
- Czyli między nami ok, tak? – spytał niepewnie Theo
- Jasne. Przecież przez jedno głupie uderzenie nie zniszczę naszej przyjaźni – ponownie zamachnął się siekierą i kiedy już rozłupał polano w pół podał dłoń Theo, który ją uścisną
- Czujesz coś do Leny? – spytał prosto z mostu Theo
- Tak, jest mi bardzo bliska – powiedział Jack a jego oczy zabłyszczały – Ale wiem też że ty ją nadal kochasz i nie wiem czy mogę konkurować z tobą – zasmucił się – No, chyba już wystarczy tego drzewa…
- Tak, myślę że starczy – Theo nagiął się by chwycić kawałek drewna

Kiedy zobaczyłam, że wracają szybko odsunęłam się od okna i wróciłam na swoje miejsce. Carl, Alex i Aaron grzebali coś w laptopie, Kieran siedział w słuchawkach i słuchał muzyki przy okazji coś nucił pod nosem. W sumie nie mogłam rozszyfrować co to jest, ale zdawało mi się, że słyszę Adele – Rolling in the deep. Troszeczkę zdziwiło mnie to. I o dziwo Wojtka nigdzie nie widziałam. Chyba poszedł do pokoju. Trudno, ale może jest zmęczony. Jack i Theo weszli do domku z polanami drewna na ramionach. Jak oni w tym momencie męsko wyglądali. Achhh… Mogłam się cała rozpłynąć. Jack podszedł do kominka i zaczął w nim rozpalać. Podeszłam do niego.

- Cieszę się, że pogodziłeś się z Theo. Wiele to dla mnie znaczy – uśmiechnęłam się do chłopaka
- My nawet nie byliśmy skłóceni. Po prostu wiedziałem za co oberwałem i nie miałem prawa się oto na niego gniewać czy fochać. – uśmiechnął się do mnie a mnie prawie z nóg zwaliło – Gdyby on cie pocałował to też pewnie bym go zdzielił w coś.
- Tak czy inaczej cieszę się, że jest już wszystko porządku – odwzajemniłam jego uśmiech
- Widzę, że nas podglądałaś – podpalił drewno w kominku
- Tylko troszeczkę  - opuszkami palców wskazałam na małą ilość – Widziałam też, że Theo się ciebie o coś jeszcze spytał i chyba nie był zadowolony z odpowiedzi. Co to było? – spytałam dociekliwie
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć – nagiął się do mnie i szepnął mi do ucha
- No dobra, mogę się tylko domyślać… - wstałam i udałam się do kuchni a raczej do małego aneksu kuchennego.

Zbliżała się pora kolacji, więc nie kto inny jak miałam ją zrobić. No bo kto inny jak nie. W końcu to ja jestem tą jedną jedyną dziewczyną jaką tu zabrali. Weszłam więc do kuchni zaczęłam przeglądać w przenośnej lodówce co można by zrobić do jedzenia. Zobaczyłam mleko, jajka w torbie miałam tez mąkę więc postanowiłam zrobić dla tych głodomorów naleśniki. Wyciągnęłam z szafki miskę, łyżkę i mogłam przystąpić do dzieła.

- Ciekawa jestem czy ktoś mi pomoże w przygotowaniu kolacji? – powiedziałam dość głośno by usłyszeli mnie siedzący w salonie, ale odpowiedziała mi jedynie cisza. W sumie to wiedziałam, że tak będzie. Ale po krótkiej chwili usłyszałam bardzo znajomy mi głos i choć w pewnym momencie myślałam, że to on, to jednak okazało się, że to był to Wojtek, który wszedł właśnie do salonu
- Ja ci z chęcią pomogę – podszedł do mnie i dał mi całusa w policzek
- Dziękuję. Chyba tylko na ciebie mogę tu liczyć – odpowiedziałam pocałunkiem na jego pocałunek i podałam mu miskę

Kiedy ja i Wojtek przygotowywaliśmy kolację, reszta zajmowała się sobą i nie zwracała na mnie i na Wojtka uwagi. To chyba dobrze, bo po kilku minutach zaczęliśmy odwalać cyrki. Znaczy Wojtek zaczął pierwszy ja jedynie mu oddałam. Mianowicie chodzi oto, że Wojtek obsypał mnie mąką. Dokładniej rzecz ujmując sypnął mi ją w twarz, więc oczywiście ja musiałam mu oddać. Nasza zabawa skończyła się zaraz po tym jak do kuchenki wszedł Theo, który zmierzył nas dość dziwnym wzrokiem i zaraz po tym wyszedł z kuchni.

Kiedy tylko naleśniki były gotowe, zawołałam wszystkich do stołu. I normalnie jak bydło zlecieli się do stołu. Aż się przeraziłam. No dosłownie jak zwierzęta… Zaraz po kolacji położyłam się spać. Nie miałam ani siły ani chęci na siedzenie z nimi. Byłam trochę zmęczona. Razem ze mną podszedł Wojtek. Wzięłam szybki zimny prysznic i zaraz położyłam się. Po kilku kolejnych minutach spoczął obok mnie Wojtek. Przytulił mnie i tak zasnęliśmy.

Następnego dnia nic ciekawego się nie działo. No może oprócz tego, że Carl i Aaron wpadli do wody, kiedy stali na pomoście. A pod wieczór zrobiliśmy sobie ognisko. Wojtek z Theo przynieśli drzewo i ułożyli stos ogniskowy a ja przygotowałam kiełbaski i takie tam. Niestety mało zjadłam a za dużo wypiłam i zaczęło mi się udzielać. Z tego co mi Wojtek opowiadał to było całkiem zabawnie, bo ja mało co pamiętam z tego wieczora. Ponoć tańczyłam z każdym a nie było muzyki. Najgorsze było to, że potknęłam się i wpadłam w ramiona Theo. To akurat pamiętam. No jakże mogłabym coś takie zapomnieć. Pamiętam, że po tym zdarzeniu Wojtek chwycił mnie i przerzucił przez ramię. Trochę głupio się czułam, ale to przecież mój „pseudo” chłopak więc mógł. Zaniósł mnie do łóżka i położył na nim delikatnie.

- Wojtek… - spytałam lekko bełkocząc
- Słucham cie… - odpowiedział czule, kiedy okrywał mnie kołdrą
- Czy kiedykolwiek się to wszystko ułoży?? – spytałam chyba nie wiedząc o co pytam
- Mam nadzieję, że tak. A jak nie to masz mnie. – dał mi całusa w czoło – Dla mnie zawsze będziesz najważniejsza… - zasnęłam

Obudziłam się z samego rana i porządnym bólem głowy. Chyba miałam tak zwanego kaca. Delikatnie zeszłam z łóżka, nie chciałam budzić Wojtka, zdjęłam z siebie ubranie z wczoraj, bo było nieco brudne i nałożyłam białą koszulę Wojtka. Może gdybym nie miała 169 cm to bym wyglądała w niej normalnie a tak wyglądałam w niej jakbym miała na sobie sukienkę. Otworzyłam lekko drzwi i wyszłam z pokoju na paluszkach. Zeszłam do kuchni by napić się wody. Kiedy przechodziłam przez salon, a musiałam przez niego przejść, zobaczyłam dość dziwny widok. Na kanapie spali przytuleni do siebie Alex, Carl i Aaron – dość dziwnie spali przytuleni do siebie, ale nie wnikam to co robili wczoraj w nocy. Obok na drugiej kanapie spali również do siebie przytuleni Kieran i Jack a Theo spała na fotelu obok w dość dziwnej pozie. Naprawdę nie chciałam myśleć co robili w nocy, że tak pozasypiali. Przeszłam więc przez salon jak myszka by ich nie pobudzić. Weszłam do kuchenki i bardzo ostrożnie wyjęłam szklankę i nalałam sobie wody mineralnej z butelki. Po chwili upiłam łyk i od razu zrobiło mi się lepiej, ale czułam, że to będzie dla mnie bardzo ciężki dzień, bo zaczynała boleć mnie jeszcze bardziej głowa. Kiedy chciałam ponownie napić się wody poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie od tyłu. Powoli obróciłam się by przywitać Wojtka całusem, ale wmurowało mnie w ziemię jak zobaczyłam z kim stanęłam twarzą w twarz.

- Theo! – byłam zaskoczona – Co ty robisz?! – dalej trzymał mnie dłońmi w pasie
- Obejmuję cie – przybliżył swoją twarz bliżej mojej i zaciągnął się powietrzem
- Zgłupiałeś – chciałam się wyrwać ale nie pozwolił mi na to, bo przyparł mnie biodrami do blatu stołu – Nie możesz… Nie… - zaczęłam się wahać – Theo… - przymrużyłam lekko oczy. Jego wzrok był tak hipnotyzujący a oddech tak słodki, że przyćmiło to moje zmysły
- Lena, dobrze wiedziałaś, że w końcu do tego dojdzie – przybliżył się i lekko musnął mnie w usta
- Taki miałeś plan? Że będziesz podbijał do mnie na oczach Wojtka, Jacka i reszty? – znów lekko musnął mnie w usta swoimi ustami
- I tak i nie… - szepnął mi do ucha
- Ykhym… - do kuchni wszedł Wojtek – Czy ja wam nie przeszkadzam? – był nie co zmieszany
- Nie! – wyrwałam się z żelaznego uścisku Theo – My tylko… To znaczy…
- Nie musisz się tłumaczyć. Ale bardzo mi się to nie podoba – powiedziała z zazdrością w głosie
- Przepraszam Wojtek – pocałowałam go w usta ale był zimny bo nawet go nie odwzajemnił tylko gapił się tępym zimnym wzrokiem na Theo – No dobra. No to trzeba coś robić, tak? – przerwałam tą niezręczną sytuacje – BOBUDKA!!!!! – krzyknęłam a wszyscy śpiący poderwali się – Nie spać śpiochy! Jest nowy piękny dzień skowroneczki! – krzyczałam
- Lena! Co ty do jasnej cholery robisz? – powiedział z zamkniętymi oczami Carl
- Jest 8.00 rano. Pora wstawać! – powiedziałam z uśmiechem na ustach
- 8.00 rano??!! Odwaliło ci?! – poruszył się zaspany Kieran
- Wstawać słoneczka. To nasz ostatni dzień tutaj. – podeszłam do nich bliżej - Chyba nie chcecie go przespać?
- A co ty chcesz robić z tak rana? – wtrącił Alex, który przecierał zaspane oczy
- Będziemy sprzątać – zaśmiałam się wiedząc, że ten pomysł się im nie spodoba i miałam racje
- Co?! – poderwał się Aaron – Nie, nie i nie… Na pewno będę sprzątać.
- Będziesz. – powiedziałam dość groźnym głosem – A jeśli ja mówię, że będziesz to będziesz! – mój głos był zimny i nie warto było ze mną dyskutować
- Oho, Lena się wkurzyła. Lepiej z nią nie zadzierać – Jack posłusznie wstał – No chłopaki, jeśli ja wstałem to i wy wstaniecie
- Jaki grzeczny chłopczyk – popatrzyłam czule na Jacka – Teraz na was kolej… - skierowałam się w kierunku reszty, również tyczyło się to do Theo i Wojtka, którzy dalej stali przy aneksie kuchennym.

Kiedy już wszyscy zwlekli się z kanap to zaczęliśmy sprzątać. Trochę nam zeszło, ale gdybym miałam sprzątnąć ten syf z ogniska sama to z pewnością zajęłoby mi to cały dzień a tak miałam 6 pomocników, więc w 4h uwinęliśmy się ze wszystkim.

Po południu poszłam się przejść ostatni raz po plaży. Chciałam wyciągnąć na przechadzkę Wojtka, ale chyba była na mnie zły za ranek. W sumie nie dziwię mu się. Nawet jeśli nie jesteśmy razem na serio to taka akcja mogła go lekko wkurzyć. Szłam sobie spacerkiem brzegiem plaży i rozmyślałam sobie. Po kilku minutach usłyszałam jak ktoś do mnie podbiega. Byłam pełna nadziej, że to może być Wojtek, ale znów się myliłam.

- Możemy pogadać? – powiedział zdyszany Theo
- A będzie to taka rozmowa jak była rano? – sama nie wierzyłam, że to powiedziałam
- Jeśli chcesz… - uśmiechnął się
- Nie, nie chcę. Już wystarczająco zraniłam Wojtka. – zasmuciłam się
- Nic mu nie będzie. Przecież wie jaka nas historia łączy.
- Wie, ale wiesz… To mój chłopak i ma pełne prawo czuć się tak jak się zapewnie teraz czuje.
- Wojtek to śliny facet. Zresztą dużo nie widział tylko to jak… - przybliżył się do mnie
- No właśnie… Tylko to jak przyparłeś mnie do blatu stołu swoimi biodrami i twoja twarz była zaskakująco blisko mojej.
- Lena, czy moglibyśmy…
- Nie! Nawet nie kończyć! – przerwałam mu – To się nie stanie! Może i w dalszym ciągu czuje coś do ciebie, może coś się jeszcze skrzy na dnie mojego serca ale to już nie ważne. Nie jesteśmy razem. Jestem z Wojtkiem. Na niego zawsze mogę liczyć.
- Na mnie też możesz. Przyrzekam Lena, że już nigdy więcej…
- Masz rację Theo. Już nigdy więcej nie będziemy razem i już nigdy więcej nie pozwolę abyś zbliżył się do mnie tak blisko jak zrobiłeś to rano.
- Czyli tak?? – stanął przede mną tak, że znów nasze twarze były bardzo blisko siebie – I nie zrobię więcej tak?? – objął mnie w pasie rękoma i mocno do siebie przytulił
- Tak, właśnie tak. – wyrwałam mu się
- Lena, ja naprawdę żałuję tego co się stało -  w jego oczach chyba ujrzałam łzę
- Wiem Theo. Ja też tego żałuję…. – podbiegli do nas Carl, Jack, Alex, Aaron i Kieran – A was co tu przygnało?
- Mamy plan… - powiedział z uśmieszkiem na ustach Aaron
- Co wy zamierzacie?? – zaczęły mnie przerażać te ich bardzo podejrzane uśmieszki

Wtedy Carl i Aaron chwycili mnie, podnieśli do góry i zaczęli biec ze mną w stronę pomostu. Byłam kompletnie zdezorientowana i nie wiedziałam co chcą zrobić. Postawili mnie na skraju pomostu. Zaraz do nas dobiegli Jack, Alex i Kieran.

- Co zamierzacie zrobić? Bo chyba to nie jest to o czym myślę, co? – spojrzałam na gładką taflę wody, która była zaraz za mną
- Chyba jednak jest – uśmiechnął się cwaniacko Alex, po czym wymienił spojrzenia z resztą stojących na pomoście
- Theo! Pomocy! – krzyknęłam kiedy ci zaczęli się do mnie zbliżać
- Ej! Chłopaki, przestańcie! Jest grudzień, zimno a woda jest lodowata. – powiedział Theo, ale nie usłuchali go dalej zmierzali w moim kierunku
- Czy wy jesteście chorzy?! Chcecie mnie wrzucić do jeziora?? – zaczynałam się bać, że to zrobią.

I nie myliłam się. Podeszli do mnie jeszcze kilka centymetrów bliżej i wrzucili mnie do wody, ale ja nie byłam głupia i zdążyłam złapać Aarona i Carla. Więc wpadli do jeziora razem ze mną. Woda była strasznie lodowata i jak tylko wpadłam do wody to marzyłam o tym by natychmiast z niej wyjść. Jak tylko wynurzyłam się spod powierzchni to zaczęłam płynąć do brzegu. Zimno strasznie mi to utrudniało, ale jakoś dopłynęłam. Na brzegu czekał na mnie Theo, który okrył mnie swoją kurtką. Byłam strasznie wściekła na chłopaków. Nigdy im tego nie wybaczę. Jak mogli to zrobić??!! Oni są jacyś nienormalni. Theo wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do domku. Posadził obok rozgrzanego kominka i okrył kocem, który leżał na kanapie. Sam poszedł zrobić mi herbatę z miodem i cytryną. Zaraz do domu weszli wszyscy winowajcy, nawet ci mokrzy, ale posłałam im groźne spojrzenie i odwróciłam się od nich.

____________
Ogłoszenia Parafialne:

- Dziś króciutko i na temat. Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim. Cieszę się, że tak się wam podoba to opowiadanie.
- Kolejny rozdział?? Hmmm… A bo ja wiem. Muszę się teraz trochę skupić na studiach. Kolejny ALAS już  wkrótce ale nie wiem kiedy. 
- Błagam was już po raz kolejny, nie spamujcie mi tu powiadomieniami o nowościach, bo od tego jest SPAM (link na górze). Każdy komentarz automatycznie usuwam. Zresztą opowiadania, które czytam dodałam do obserwacji. No i ja zawsze w SAPM zaglądam, więc nie bójcie się. Na pewno dopadnę wasze opowiadanie.
- U góry z prawej strony macie taką wspaniałą ramkę "Szybkie linki”,  gdzie znajdują się linki to moich stron, które prowadzę.
- Przepraszam, że błędy i literówki. Jeśli jakieś są to proszę dajcie mi znać. Każda krytyka jest dla mnie ważna. Zawsze staram się coś zmienić, jeśli istnieje takowa potrzeba.

To byłoby chyba na tyle... Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie uszczęśliwia.

xoxo N.

17 komentarzy:

  1. W tym rozdziale więcej Theo, chłopak się tak strasznie stara, a Lena tak bardzo chciała go zgasić. :(
    A ten numer chłopaków... ugh! banda dzieciaków, za coś takiego poćwiartowałabym ich! A Theo stał na posterunku z kurteczką ^^ Szkoda mi tylko, że Lena na pewno będzie miała za ten numer focha na Jacka :(

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Ale rozumiem, studia, zaraz czeka nas sesja, nie ma lekko w życiu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy będzie mieć na Jacka focha?? Zobaczymy. Kolejny rozdział będzie mi się łatwo pisało więc może pojawi się szybko.

      Nom sesja potrafi wszystko zabić. Ale cóż. To mój ostatni rok :)

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  2. Duuużo Theo! <3
    Haha i ty mówisz że nudny rozdział? Serio? no na pewno od ostatniego poranka tak się nic nie dzieje i wieje nudą, że szkoda gadać :P
    Jak zwykle wszystko pięknie. Theo się stara tylko Lena jakoś na siłę się broni. Jestem ciekawa kiedy ten lód stopnieje i przestanie się bronić.
    Szczesny sfochowany.... I dobrze :D Może w koncu bedzie jeszcze wiecej Theo :D Jestem ciekawa czy odwdzieczy mu się jakoś za tą kurtkę, transport do domku i herbatę ;D Czekam na kolejny :)


    P.S. Zastanawiam się czemu w etykietach masz demi lovato :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooo, dużo Theo :)

      Nom, troszkę nudny. Ale starałam się jakoś akcje nakręcić.

      Kiedy ten lód stopnieje?? Zobaczymy, może już w 6 rozdziale :)UPS! Zaraz wygadam się co będzie w kolejnym ;p

      Hahaha: :Szczesny sfochowany: W 5 będzie mało Theo to już mogę powiedzieć, bo mam plan ramowy napisany na 5 :)

      Czy się odwdzięczy?? Zobaczymy ;)


      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  3. omnomnomnomnomnomnomnom *.* i ja także ciesze swoja twarz ze względu na dużo Theotekstu jaki przyswoiłam :3 Ten mały maluch jest tak słodki, że jestem w stanie stwierdzić iż niekiedy ~ swoją słodkością przesłodcza na głowę nawet małego Archie`go *-*
    swoją drogą; cieszę się z tego że pana W. nie było aż tak dużo; bo nareszcie zaczęło dziać się coś poważnego na linii L. i T. c:
    ;oczywiście kolejny już raz mogłam podziwiać koleżkę Hendersona w niemalże całej klasie, co bardzo poprawia mi mój już wesoły humor;

    no i oczywiście musi być także mój wywód natury wyimaginowanej; tak więc: zabawne jest to, że kiedy czytam treść rozdziału przed oczyma zawsze stoi mi Demi :3 Może to i głupie stwierdzenie bo Sama przecież utożsamiasz z nią główną bohaterkę, ale chodzi mi o to; że zazwyczaj, kiedy czytam inne opowiadania, nie łączę głównych bohaterek z tymi które zdążyła przedstawić z wyglądu {na zdjęciach} ~ autorka. Mój mózg widzi kobietę, która jest sobie jakąś kobietą. Natomiast w przypadku bIly; oczyma wyobraźni widzę Demi uczestniczącą w każdej z opisanych sytuacji c:

    na tym zakończę moje zbędne w tym miejscu ~ wywody :3
    oczywiście; gratuluję rozdziału i wyczekuję kolejnego c: także tego na Alas'ku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bardzo współczuję Lenie, że musiała spędzić kilka dni z trzema facetami, którzy coś do niej czują. To musiało być straszne. W ogóle ta świadomość, że oni (Theo i Jack) mogą odwalić jakąś chorą akcję. Nie wiem, jak a coś takiego bym zniosła. I jeszcze biedny Wojtuś, który musiał patrzeć na sytuację miedzy Leną a Theo.
    Liczyłam na coś więcej w tym aucie z Theo. Jakiś kącik zwierzeń, albo coś takiego. A tu zaraz musieli się tamci wpakować.
    I rozmowa między Jakciem a Theo. Mam nadzieję, że Wilshere ma rację i to Theo wygra pojedynek o L.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. dziś miałam zrypany dzien, wchodze patrzę zaproszenie i banan :D


    zawsze cokolwiek czytam o Wojtku to mi się chce smiać, niezależnie czy robi dobrze czy źle :D

    rozdział bardzo mi sie podoba ;) widzę, że Theo koniecznie chce sie zbliżyc do Leny (co chyba zrozumiałe;D)) ale zastanawiam sie kiedy ona w koncu ma na dobre ulegnie hyhy :D

    Narazie widze trzyma dystans :P:P

    ojjj chłopcy się zachowali sie karygodnie wrzucajac Lene do wody w grudniu ugh to musiało boleć ;///

    ciekawe co teraz wydarzy sie pomiedzy Theo i Leną, kurteczka , herbatka ,cytrynka ,miodzio hmmm :D

    czekam na kolejny rozdział <3 :D

    i oczywiscie czekam na ALAS , mam nadzieję, że szybko zleci :))

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej.. właśnie uświadomiłam sobie, że moja bohaterka ma na imię tak samo jak twoja. :) Zapewniam, że to tylko zbieg okoliczności.
    Świetny rozdział aczkolwiek bardziej czekam na ALASka, bo chyba do tamtych bohaterów jestem bardziej przywiązana ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ALAS pojawi się już wkrótce. Na razie nie mam czasu. Ale postaram się coś napisać.

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  7. A JA UWAŻAM, ZE LENA POWINNA WRÓCIĆ DO THEO !!!!! UWAŻAM, ŻE TO ZGRANA PARA, WIDAĆ, ŻE NIE MOGĄ BEZ SIEBIE ŻYĆ :)


    Super rozdział, już sie nie mogę doczekać następnego
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm.... Zobaczymy co im los przyniesie :)

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam N.

      Usuń
  8. naturalnie poprzedni też przeczytałam, ale jakoś nie zmotywowałam się do tego, by wreszcie zalogować się i zostawić po sobie ślad, więc tym razem kierując się ostrożnością wolę jednak napisać kilka słów, zanim pojawi się nowy rozdział.
    ten wyjazd to całkiem fajna sprawa. Lena i tylu mężczyzn :D sama chciałabym być na jej miejscu, z tym, że olałabym Wojciecha i skłaniałabym się ku Jackowi i Theo :D dobra, koniec moich rozterek sercowych, bo gotowa jestem zagalopować się za daleko z moimi przemyśleniami.
    nie wiem dlaczego rozwaliło mnie to, że Theo i Jack poszli po drewno; naturalnie cała ta akcja z jego rąbaniem również była na swój sposób rozbrajająca. kurczę, wszyscy tutaj o wszystkich są zazdrośni. a zazdrosny Theo to najsłodszy Theo we wszechświecie.z drugiej jednak strony... kurczę!
    brak mi słów na to co Walcott wyprawia! niby podobają mi się te scenki, w których ewidentnie stara się (mówiąc delikatnie) przywołać u Lenki miłe wspomnienia, ale cholera jasna, niech nie robi tego, kiedy znajdują się pod jednym dachem ze Szczęsnym!
    naturalnie scenka, w której chłopaki się do siebie przytulali również wywołała u mnie uśmiech, głównie ze względu na Twoje subtelne aluzje dotyczące tego co mogło się wydarzyć poprzedniego wieczora tudzież nocy.
    i na koniec tacy wredni koledzy, ale za to tak bohaterski i opiekuńczy Theo, że nie pozostaje mi nic innego, jak tylko rozpływać się nad słodyczą, która sączy się powoli ze wszystkiego, co robi Walcott.
    pozdrawiam,
    iwillpossessyourheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, boski blog :) Przeczytałam na raz i jestem zachwycona.
    Dziękuję również za komentarz u mnie i zapraszam na rozdział 3: http://story-of-arsenal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń