Następnego dnia obudziłam się w objęciach Wojtka, który
smacznie sobie spał. Oswobodziłam się z jego objęć i udałam się pod prysznic. Chyba
sporo czasu mi to zajęło bo kiedy wyszłam z łazienki okryta tylko ręcznikiem to
zobaczyłam, że Wojtek siedzi na łóżku. Weszłam do pokoju i podeszłam do szafy,
po czym otworzyłam ją i zaczęłam grzebać w niej. Poczułam na sobie wzrok mojego
„chłopaka”. Obróciłam się i spojrzałam na niego.
- Co tak się patrzysz? – powiedziałam z uśmieszkiem na
ustach
- Wyglądasz bardzo kusząco w rym ręczniku… - podszedł do
mnie i objął mnie rękoma w pasie
- Nawet o tym nie myśl, miałeś wczoraj swoją szanse i nie
wykorzystałeś jej – zaśmiałam się – A teraz wybacz… Muszę się ubrać – odsunęłam
się od niego i zrzuciłam z siebie ręcznik stając tym samym całkiem naga przed
nim
- Cholera Lena! Ale masz seksowne ciało! – przygryzł wargę
- Zasługa gimnastyki – zaśmiałam się i naciągnęłam na siebie
bieliznę a później jedną z białych koszul Wojtka. Nie wiem czemu ale
uwielbiałam je nosić. – A ty zmykaj pod prysznic.. – dałam mu całusa w policzek
i wyszłam z pokoju
Weszłam do kuchni i wyjęłam sok z lodówki. Nalewając go do
szklanki zastanawiałam się co by tu zrobić na śniadanie. Wiem, mam dylematy ale
nie chciało mi się jeść cięgle tego samego. Przejrzałam wszystkie możliwe
szafki i praktycznie nic nie znalazłam. Jedynie chleb tostowy w którejś z
szafek, ser, dżem i twaróg w lodówce. Muszę poważnie się zabrać za uzupełnienie
zapasów w tym domu, bo umrzemy kiedyś z głodu. Tak więc wyjęłam chleb, dżem i
twaróg, i postanowiłam, że zrobię opiekane tosty z dżemem i twarogiem a do tego
sok pomarańczowy. Chyba za bardzo rozpieszczam Wojtka. Nie wiem czy przeżyje
beze mnie jak już zakończę ten związek, bo koniec jest już bliski.
- Co dobrego na śniadanko zrobiłaś?? – wszedł do kuchni i
objął mnie w pasie
- Tosty z dżemem i twarogiem – uśmiechnęła się
- Strasznie mnie rozpieszczasz – dał mi lekkiego całusa w
usta
- No wiem… Aż za bardzo ale muszę cie ochrzanić!
- Za co?? Przecież byłem grzeczny…
- Tak, bardzo grzeczny z ciebie diabełek – zaśmiałam się – Chyba
ostatnio nie robiłeś zakupów, co??
- Faktycznie zapomniałem ostatnio zrobić zakupów. Ale wolę
wychodzić z tobą na miasto jeść.
- Wiesz że to nie zdrowe… A ty jako, powiedzmy, sportowiec
powinieneś się zdrowo odżywiać.
- Przecież odżywiam się zdrowo – prychnął
- Jedzenie chińskiego żarcia nie jest wcale zdrowe – rozległ
się dzwonek drzwi wejściowych
- To ja otworzę… - odsunął się ode mnie i ruszył w kierunku
drzwi
- Może byś się ubrał, co??
- Przecież nie jestem roznegliżowany, mam na sobie spodnie.
– zaśmiał się i otworzył drzwi – Theo…? – dobiegło mnie znajome imię – Co ty tu
robisz?
- Jest Lena? – spojrzał na Wojtka z odrazą który stał przed
nim tylko w spodniach z nagą klatą
- Dla ciebie Leny nie ma… - powiedział przez zęby zaciskając
pięści – I lepiej nie pokazuj się tutaj więcej bo to się dla ciebie źle skończy
- Zaraz to się dla ciebie źle skończy, bo sypiasz z moją
dziewczyną – powiedział zdenerwowany Theo
- Lena już od dawna nie jest twoją dziewczyną! Ale wiesz jak
to jest w związku… Kobieta i mężczyzna sypiają ze sobą – zaśmiał się i wtedy
weszłam na to ja
- Co się tu dzieje? – stanęłam obok Wojtka – Theo? –
powiedziałam zdziwiona widząc go
- Lena… - spojrzał na mnie od góry to dołu. Widziałam jak
zaczynało się w nim gotować – Czy… Czy wy… Nie, to nie może być… - wtedy
poczęstował Wojtka siarczystym uderzeniem w twarz
- Theo! Oszalałeś!? – z nosa Wojtka zaczęła sączyć się krew
– Jesteś nienormalny! – nagięłam się do Wojtka by sprawdzić co z nim
- Spokojnie Lena… - spojrzał mi w oczy – Nie pierwszy raz od
niego oberwałem… - odsunął się i wszedł do kuchni
- Jak to nie pierwszy raz??!! – spojrzałam na Theo – Co ci
odbija?! – nałożyłam na siebie płaszcz i wypchnęłam Theo za drzwi zamykając je za
sobą – Tłumacz się!
- Czy wy? Czy on cię..? – nie mógł się wysłowić a raczej nie
chciało mu przejść przez gardło, że ja i Wojtek możemy ze sobą sypiać
- Nie, ja i Wojtek nie spaliśmy ze sobą. Znaczy spaliśmy ze
sobą – Theo nagle się poruszył – Ale nie kochaliśmy się, jeśli oto ci chodzi.
- Lena… - chwycił moją dłoń
- Przestań! Przychodzisz do mnie i bijesz mojego chłopaka.
Na dodatek dowiaduje się, że to nie pierwszy raz. I jak ja mam teraz z tobą
postąpić? – nastała chwila ciszy – Wiesz co, Theo? Nie chce cie znać. Jeszcze
wczoraj myślałam, że możemy być znajomymi ale teraz już wiem, że nawet nimi nie
możemy być. Straciłeś mnie na zawsze. Mam tylko jeszcze kilka pytań? Pewnie
zadam ci je kolejny raz ale proszę, odpowiedz na nie. Dlaczego to robisz??
Dlaczego nie uszanujesz mojej decyzji i nie zostawisz mnie w spokoju??
- Lena, robię to ponieważ cie kocham. Już ci to mówiłem.
- Zostaw mnie w spokoju Theo i zajmij się swoim życiem –
otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania – Wojtek?? – weszłam do kuchni – Jak
nos?
- Boli i dalej leci krew – Wojtek trzymał ręcznik przy
twarzy
- Jestem na was wściekła i szczerze powiedziawszy mam was
dość! Jadę do Łukasza nie czekaj na mnie.
- A co ze śniadaniem? – spojrzał na mnie zawiedziony
- Jest już prawie południe. Obiad zjem na mieście…
Szybkim krokiem podążyłam do pokoju, by się przebrać. Przecież
nie pojadę do Łukasza w samej koszuli Wojtka. Naciągnęłam na siebie spodnie,
koszulę Wojtka ściągnęłam w pasie paskiem i byłam gotowa do wyjścia. Spięłam
jeszcze włosy w wysoką kitkę i wyszłam z pokoju podążając tym samym do drzwi
wyjściowych. Nałożyłam na siebie płaszczyk i wyszłam z mieszkania. Nawet nie
spojrzałam na Szczęsnego, który siedział w kuchni wciąż trzymając ścierkę przy
nosie. Wsiadłam do samochodu i napisałam do Łukasza, że za jakieś 20 minut będę
u niego. Łukasz nie wyraził sprzeciwu, a wręcz się ucieszył. Po 20 minutach
byłam już u przyjaciela.
- Więc co się stało? – spytał wręczając mi kubek z gorącą
herbatą
- Dlaczego ty zawsze myślisz, że coś się stało jak przyjeżdżam
do ciebie, co?
- Bo zawsze coś się dzieję. No i… - zaczął
- Dobra, rozumiem… - przerwałam mu – Wiem do czego
zmierzasz…
- Więc co się stało? – ponownie zapytał siadając przy mnie
- W sumie to nic takiego… Nie! Co ja gadam! Łukasz, Walcott
i Szczęsny są gotowi pobić się o mnie.
- Dziwisz im się. Też bym się o ciebie bił, gdybym nie był z
Anią.
- A właśnie, gdzie ona jest? – spytałam kiedy zauważyłam, że
nie ma jej
- Pojechała na zakupy.
- Ale z ciebie nie dobry chłopak. Powinieneś jej pomóc.
- Miałem z nią jechać, ale ty do mnie napisałaś więc Ania
dała nam trochę przestrzeni.
- Rozumiem… - upiłam łyk herbaty
- A wracając do tematu. Theo bardzo cie kocha i wiesz, że on
tak łatwo nie odpuści. A Szczęsny jak to Szczęsny, on zawsze pierwszy wystawia
pięści.
- Przespałam się z Theo – chyba nawet nie byłam świadoma tego,
że właśnie to powiedziałam.
- Że co takiego?! – zakrztusił się herbatą, którą właśnie
pił – Przespałaś się z nim? –był w lekkim szoku
- Tak ale to był błąd. Teraz tego żałuje… - zawahałam się –
Ale jakoś tak wyszło. Pokłóciłam się… Znaczy miałam małe spięcie z Jackiem po
którym pojechałam do ciebie ale nie zastałam cie w domu, bo ty byłeś u mnie, i
nie wiem… Nie wiem jak to się stało ale wylądowałam w łóżku z Theo.
- W sumie nie jestem aż tak bardzo zaskoczony. Wiedziałem,
że w końcu wskoczycie sobie w ramiona. – uśmiechnął się – Teraz możecie być
razem…
- Nie, nie będziemy razem. Tamta noc nie znaczyła…
- Lena, kogo ty próbujesz oszukać, co? Mnie czy siebie? Bo
jedno i drugie ci nie wychodzi.
- Przestań! Wiesz jaka jestem…
- No właśnie wiem i jestem na 100% pewien, że ta noc nie
była ci obojętna. Więc teraz powiedz przyjacielowi, ale szczerze, co zamierzasz
z tym zrobić?
- Wracam do Polski. Zostając tu raniłabym tylko siebie, Theo
i Wojtka. Zresztą już ich i tak wystarczająco zraniłam.
- Co? Nie możesz tego zrobić!
- Wyjeżdżając dam im szanse na nowe życie. Może Theo jak nie
będzie mnie widywać to w końcu znajdzie sobie kogoś innego. I w końcu ja ułożę
sobie życie na nowo z kimś innym kto mnie będzie naprawdę kochać i nie opuści
mnie w potrzebie.
- Zwariowałaś! Myślisz, że jak wyjedziesz to będzie ci
lepiej? Jak nie będziesz go widzieć to się odkochasz!? Śmieszna jesteś!
- Może i jestem śmieszna, ale tak będzie lepiej. Ostatnio
wszystko psuje i ranię wszystkich dookoła. Może już czas zmienić otoczenie.
- Dlaczego nie możesz się przyznać do tego, że wciąż go
kochasz i że nie możesz żyć bez niego!? Boże Lena, jaka z ciebie jest… UGH! –
wkurzył się
- Jest hipokrytka?? Nie musisz mi o tym mówić, sama o tym
wiem. Wiem, że jestem nie czuła, głupia i takie tam… Ale przecież mnie znasz –
wtedy Łukasz spojrzał na mnie groźnym wzrokiem – No dobra! Niech ci będzie!
Kocham go. Wciąż go kocham. Ale to nie zmienia faktu, że wyjeżdżam do Polski.
- Daj mu szanse, co? On cie naprawdę kocha…
- Moja decyzja jest nieodwołalna – teraz to ja powiedziałam
dość groźnie – Liczę na to, że mnie zawieziesz na lotnisko jak już będę chciała
lecieć.
- Lenka nie chcę abyś wyjeżdżała. Zastanów się jeszcze, co? Jak
wyjedziesz to nie będę mieć z kim imprezować.
- Masz Anię, masz chłopaków z drużyny… Dasz sobie radę. –
poklepałam go po plecach
Pogadaliśmy jeszcze chwile i musiałam się zbierać. W
międzyczasie Łukasz dostał tajemniczego sms-a od kogoś z drużyny, ale nie
chciał mi powiedzieć od kogo jest. Wróciłam do domu i wyciągnęłam moją wielka
walizkę podróżną. Korzystając z faktu, że Wojtka nie ma w domu bo pojechał na
zakupy, mogłam się normalnie spakować. Wyrzuciłam z szafy wszystkie ubrania i
zaczęłam je wrzucać do walizki. Zrobiłam przy tym niezły bałagan ale tylko tak
mogłam to zrobić, bo wszędzie walały się Arsenalowskie koszulki Wojtka. No nie tylko
koszulki Wojtka. Były tam wszystkie koszulki Arsenalu. Jedna koszulka przykuła
szczególnie moją uwagę. Była to koszulka z numerem 14. Była to szczególna
koszulka bowiem napisane było na niej: „Zostaniesz moją dziewczyną? Zaznacz:
tak lub nie”. Kiedy patrzyłam na nią, wszystkie wspomnienia wróciły. Przypomniało
mi się nasze pierwszy spotkanie, które zaaranżował Łukasz po meczu, naszą
pierwszą randkę, nasz pierwszy pocałunek, naszą pierwszą wspólną noc… Zaczęłam
płakać. Te łzy były pełne bólu. Byliśmy ze sobą 4 lata i żałuje że tak to się
skończyło ale najwidoczniej tak miało być. Kiedy tak chlipałam usłyszałam
dźwięk zamykających się drzwi do mieszkania. Wystraszyłam się nieco bo jeszcze
nie skończyłam się pakować. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego
pokoju.
- Lena! Co ty robisz? – spojrzałam na chłopaka, który był
wyraźnie zdziwiony
- Wracam do Polski – wróciłam ponownie do pakowania walizki
- Nie zgadzam się! – podszedł do mnie i próbował mnie
powstrzymać
- Zostaw mnie! – wyrwałam mu się – Postanowiłam, że wracam i
nie zmienisz mojego zdania. – ponownie powróciłam do pakowania walizki
- Ale dlaczego?? Coś źle zrobiłem? – spojrzał na mnie
smutnym wzrokiem
- Nie, wszystko z tobą ok. Ale zauważyłam, że za bardzo się
angażujesz w ten związek. Czas go zakończyć. Już miałam dawno to zrobić…
- Czy to przez ranek? Przez Theo? – spojrzał mi w oczy
- Nie, po prostu muszę zakończyć tą farsę raz na zawsze.
- Proszę Lena, zostań. Obiecuje się poprawić. – chwycił mnie
ponownie za ręce
- Ale tu nie o ciebie chodzi – uśmiechnęłam się ciepło do
chłopaka
- Jeśli nie o mnie chodzi to zostań. Nie zostawiaj mnie. Ja
nie przeżyje bez ciebie. – jego oczy zaszkliły się
- Przeżyjesz. Jesteś w końcu mężczyzną, dasz sobie radę.
- Lena… Błagam cie zostań! – przytulił mnie nocno do siebie
– Błagam cię!
- Wojtek, zachowuj się jak mężczyzna! Nie jesteśmy małymi
dziećmi…. – ale ten jeszcze mocniej mnie przytulił – Wojtek! Dusisz mnie! –
ledwie powiedziałam
- Zostaniesz? Jeśli zostaniesz to cie puszczę…
- No dobra! – krzyknęłam – Zostanę! Niech ci będzie. Tylko
mnie już puść. – powiedziałam zła jak osa
- Pomóż mi rozpakować zakupy w kuchni… - powiedział po czym
pociągnął mnie za sobą
~~~~
- Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać – powiedziała
spokojnie Theo
- Nie ma sprawy. Dla przyjaciół zawsze mam czas. Wejdź –
powiedział Łukasz - Więc o czym chciałeś pogadać?
- Pomóż mi odzyskać Lenę – powiedział prosto z mostu
- Wiesz, że od samego początku ci pomagam. Ale Lena jest
taka nieustępliwa. Przecież sam wiesz, byłeś z nią przez 4 lata w końcu.
- Wiem i już nie wiem co mam zrobić. Ostatnio… - zamyślił
się na chwilę
- Wiem że spaliście ze sobą. Lena powiedziała mi o tym.
- Powiedziała ci o tym?? – był zdziwiony
- Tak, powiedziała mi o tym. Powiedziała mi również, że cie
kocha. – oczy Theo rozweseliły się – Tak, przyznała mi się do tego. Musisz
odzyskać jej zaufanie i to jak najszybciej, bo możesz ją stracić na zawsze.
- Dlaczego jak najszybciej?? – na jego twarzy zaczęło
malować się zaniepokojenie
- Lena wraca do Polski i
podejrzewam, że już nie zamierza wrócić. Być może Wojtek ją przekona by
została ale Lena jest zbyt uparta i na pewno wyjdzie. Prędzej czy później ale
wyjedzie.
- Nie pozwolę na to! – Theo poruszył się – Nie zamierzam jej
kolejny raz stracić! Tylko nie wiem co już mam zrobić… - potarł palcami
podbródek
- Też nie wiem. Próbowałem rozmawiać z nią na wszystkie
sposoby ale jak widać nie poskutkowało.
- Gdyby nie Szczęsny to na pewno byłoby mi łatwiej, ale on
jest taki…. Sam nie wiem jak mam go nazwać…
- Wojtek sam w sobie jest nie groźny. On po prostu chcę
chronić Lenę. A po tym co zrobiłeś, Wojtek tym bardziej chce ją chronić,
zwłaszcza przed tobą.
- A tak nawiasem… Dlaczego mi pomagasz? Wiesz o całej
sytuacji a jednak mi pomagasz…
- Lena bardzo cie kocha, nikogo tak nie kochała jak ciebie.
Przy tobie była bardzo szczęśliwa i tworzyliście udany związek. Po prostu wiem,
że jesteście sobie pisani. Nie popieram tego co zrobiłeś ale wy po prostu
siebie uzupełniacie nawzajem.
- Dzięki, że mnie popierasz… Od czasu kiedy Lena zerwała ze
mną drużyna się ode mnie odsunęła.
- Dziwisz im się?? Lenka jest ich oczkiem w głowie. Mogli
pokochać inną dziewczynę, ale padło właśnie na Lenę, więc nic dziwnego że
stanęli za nią murem. Kiedy już z nów będziecie razem wszystko wróci do normy –
poklepał przyjaciela po plecach
***
Wojtek właśnie poszedł do łazienki wziąć prysznic, bo zaraz
po naszej lekkiej drama-kłótni poszliśmy pobiegać. Tak, wiem… To dziwne, ale
tylko tak mogłam się odstresować. Podczas naszego rajdu myślałam o dzisiejszym
dniu. Nie zmieniłam zdania co do mojego wylotu. Wracam do Polski i to jak
najszybciej. Już nic nie zmieni mojego zdania. Poszłam do swojego pokoju,
dokończyłam pakowanie walizki i schowałam ją by Wojtek jej nie zobaczył. Korzystając
z tego, że Wojtek zazwyczaj długo siedzi pod prysznicem, zadzwoniłam do mojej
mamy.
- Hej mamo – mój głos był wyraźnie smutny – Nie nic się nie
stało. Po prostu mam zły dzień. Mam dla was nowinę. Nie! Nie jestem w ciąży! Aż
tak głupia nie jestem! Dobrze… Przepraszam. Nie potrzebnie podniosłam głos.
Więc chciałam wam powiedzieć, że wracam do Polski. Skąd taka nagła decyzja??
Chyba zatęskniłam za rodziną – kłamałam jak z nut – Powiedz tacie by przyjechał
po mnie jutro na lotnisko. Jak dotrę na miejsce to zadzwonię. Nie, przyjadę
sama. Przecież wiesz, że nie jestem już z Theo. Wojtek? Wojtek ma tutaj pracę.
Nie może tego rzucić. Przyjeżdżam sama na czas nieokreślony. – usłyszałam jak
Wojtek wychodzi w łazienki – Dobrze mamuś, będę już kończyć. Kocham… Do
usłyszenia… - rozłączyłam się.
- Z kim rozmawiałaś?? – podszedł do mnie Woj i dał mi całusa
w policzek
- Z mamą. Tęskniłam za nią i zadzwoniła – włączyłam laptopa
- Też za swoją tęsknię. Może jak będziemy mieć dłuższą
przerwę w PL to może wyskoczymy do Polski, co??
- Dobry pomysł – powiedziałam trochę nieobecna bo właśnie
zamawiałam bilet do Polski
- Słuchasz mnie?? Lenka?? – stanął naprzeciw mnie i nałożył
na siebie bokserki
- Tak, tak… - powiedziała ponownie nieobecna dokonując
transakcji
- Chyba jednak mnie nie słyszysz. – podszedł do mnie a ja
odruchowo zamknęłam matrycę laptopa – Co robisz?
- Nic takiego… - odłożyłam laptopa na szafkę – Po prostu
chciałam coś sprawdzić i zamyśliłam się. No dobra. Teraz moja kolej na prysznic
– uśmiechnęłam się do chłopaka i podeszłam do szafki by wziąć jedną z jego
Arsenalowych koszulek – Nie czekaj na mnie. Pewnie długo będę siedzieć w
łazience.
Wyszłam z pokoju i udałam się prosto do łazienki. Niby
mówiłam, że będę siedzieć długo w łazienki Ela e w sumie siedziałam tam jakieś
20 minut. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni by zrobić sobie jeszcze
herbatę. Włączyłam w salonie TV i zaczęłam skakać po kanałach. Po kilkunastu
sekundach zagotowała się woda i mogłam zalać nią przygotowaną wcześniej
saszetkę herbaty w kubku. Usiadłam w salonie i znów zaczęłam skakać po
kanałach. W końcu trafiłam na jakiś film. Chyba usłyszał mnie Wojtek, bo po
kilku minutach zjawił się w salonie i usiadł obok mnie.
- Co oglądasz? – spytał obejmując mnie ramieniem
- A sama nie wiem. Włączyłam na pierwszy lepszy kanał –
powiedziałam obojętnie i położyłam głowę na jego ramieniu
- Może obejrzymy coś z mojej kolekcji płytowej?
- Jeśli chcesz – znów powiedziałam obojętnie
- Lena, co ci jest? – spojrzał mi w oczy – Jesteś jakaś
smutna, roztargniona…
- Po prostu mam złu humor. Ale nie chcę o tym gadać ok.
Lepiej wybierz coś z tej twojej kolekcji płytowej. – Wojtek posłusznie wstał
i zajrzał do szuflady, gdzie przeważnie
leżały jego ulubione filmy
- Co powiesz na „Transporter”? – zwrócił się do mnie ale
byłam zamyślona – Lenka! – powiedziała nieco głośniej – Może być „Transporter”?
- Tak, może być – powiedział znów obojętnie. Wojtek włączył
film i ponownie usiadł przy mnie
- Cieszę się, że mam cie przy sobie. – objął mnie ramieniem
i przytulił mocno - Nie wiem co bym bez
ciebie zrobił.
- Ja też się ciesz, że mam cie przy sobie. Zawsze mogę na
ciebie liczyć… - położyłam ponownie głowę na jego ramieniu i wtuliłam się.
Film był tak nudny, że po kilkunastu minutach odpłynęłam do
krainy Morfeusza. Po kolejnych kilkunastu minutach poczułam jedynie jak Wojtek
bierze mnie na ręce i kładzie na łóżku. Przykrył mnie kołdrą i położył się obok
mnie a ja automatycznie wtuliłam się w niego.
Z samego rana poczułam nieznośne wibracje mojego telefonu
pod poduszką. Okazało się, że to był budzik abym nie zaspała na samolot.
Delikatnie wymsknęłam się z objęć Wojtka i udałam się do swojego pokoju by się
przebrać i wziąć walizkę. Przy okazji zadzwoniłam do Łukasza by przyjechał do
mnie. Na początku się sprzeciwił, ale powiedział, że jeśli on tego nie zrobi to
sama dotrę na lotnisko. Przez kolejne kilka minut krzątałam się po kuchni.
Zrobiłam sobie kanapki, które skonsumowałam. Po chwili napisałam dla Wojtka
kartkę, którą zostawiałam na lodówce. Rozejrzałam się ostatni raz po mieszkaniu
Wojtka i wyszłam na zewnątrz. Nie czekałam zbyt długo, bo po kilku minutach
ujrzałam samochód Łukasza nadjeżdżający w oddali…
***
Obudziłem się. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłem że jest 7
rano. Po chwili zauważyłem, że nie ma przy mnie Leny. Zaniepokoiłem się. Wyszedłem
z pokoju sprawdzić czy jest w swoim ale jej nie było. Zobaczyłem jedynie pootwierane
szafki, puste szafki. Szybkim krokiem udałem się z powrotem do pokoju. Chwyciłem
za telefon i wykręciłem jej numer. Nie odebrała. Zacząłem się martwić. Nerwowo chodziłem
po kuchni w nadziei że zaraz zadzwoni, ale się myliłem. Po chwili moja uwagę przykuła
mała różowa karteczka na lodówce. Podszedłem do niej i chwyciłem jej.
„Przeprasza, ale tak będzie lepiej. Nasz niby związek nigdy nie
miał przyszłości i nie powinnam do niego dopuścić. Wszystko się skomplikowało i
nie wiedziałam jak z tego wybrnąć. Nie mogę cię dłużej ranić. Zbyt wiele dla mnie
znaczysz. Kocham, Lena”
____________
Ogłoszenia Parafialne:
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem wiele to dla mnie znaczy.
W przygotowaniu mam dla was kolejne opowiadanie: 13 Reasons Why I Love you Prolog pojawi się już niedługo.
Kolejny BILY?? Jak napiszę to dodam.
Przepraszam za błędy i literówki. Możecie mi je śmiało wygarnąć. Wróciłam ze Uniwersytetu strasznie chora i ledwie kontaktuje, bo mam gorączkę i boli mnie głowa.
To
byłoby chyba na tyle... Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy
komentarz bardzo mnie uszczęśliwia.
xoxo N