wtorek, 26 lutego 2013

Epilog



Miesiąc później, dokładnie 8 sierpnia urodziłam przedwcześnie ślicznego chłopczyka. Razem z Theo nadaliśmy mu imię Jakub Alex Walcott. Theo był strasznie tym podekscytowany. Wiadomo… Jako to dumny tata. Jak to się stało, że urodziłam przedwcześnie? A no właśnie pokłóciłam się z Theo o głupotę. Dosłownie o głupotę, bo jak można nazwać kłótnię o porozrzucane męskie skarpetki po pokoju czymś poważnym. No ale stało się. Bardzo się na Theo zdenerwowałam i złapały mnie silne skurczę. I w taki oto sposób urodziłam cudownego chłopczyka. Kilka dni później, wróciliśmy do domu.

- No i w końcu jesteśmy w domku – uśmiechnęłam się do malucha na moich rękach – Tu będziesz mieszkać. – weszłam  do salonu i usiadłam na kanapie cały czas przyciskając do swojej piersi malucha

Po chwili położyłam małego na kolanach i zaczęłam się mu przyglądać. Przyglądałam się mu i uśmiechałam się. Nie wierzyłam, że coś może być tak małego i tak słodkiego. Bałam się cokolwiek zrobić. Bałam się, że mogę wyrządzić mu jakąkolwiek krzywdę, bo jest taki delikatny, taki malutki, taki kruchutki. Po kilku chwilach dołączyć do mnie Theo. Usiadł obok mnie i objął swoich ramieniem.

- Zrobiliśmy piękne dziecko – powiedział uśmiechając się do małego
- Tak. Nasza i tylko nasza zasługa. W końcu ma piękne geny…. Tatuś przystojniak…
- Mama najpiękniejsza kobieta na świecie – dokończyła za mnie
- Już nie przesadzaj. Az tak piękna nie jestem… - zaczerwieniłam się na twarzy
- Dla mnie jesteś najpiękniejsza na świecie – dał mi całusa w usta a ja zaczerwieniłam się jeszcze bardziej – Chłopaki mówili, że wpadną dziś.
- Nie, nie, nie… Jestem zmęczona. Dopiero co wróciłam ze szpitala po długim porodzie. Nie mam siły przyjmować tą rozwydrzoną bandę dużych dzieci. Jeszcze Jakub się przestraszy.
- Lena, daj spokój… Oni chcą go zobaczyć. Obiecuje, że będą grzeczni…. – zrobił oczka szczeniaczka
- I co ja mam z tobą zrobić…? – pokręciłam głową – No dobrze… Niech będzie. Ale mają się zachowywać grzecznie, bo jak nie to nie chcesz wiedzieć co ci zrobię… - zagroziłam mu
- Tak jest, panie kapitanie – zasalutował
- A muszą koniecznie przychodzić dziś? Nie mogą jutro? – spojrzałam na niego błagalnie – Jestem zmęczona…
- Ale ja już powiedziałem im, że mogą wpaść – lekko się skulił
- Świetnie! Zrobiłeś to wiedząc, że mogę się nie zgodzić… - pokręciłam głową – Musisz uważać Walcott, bo jeszcze za ciebie nie wyjdę!
- Wyjdziesz, wyjdziesz… W końcu przyjęłaś oświadczyny i jesteśmy zaręczeni… - uśmiechnął się do mnie
- Zawsze mogę je zerwać – pokazałam mu język a Theo spoważniał – Żartuję przecież! – dałam mu całusa
- Chciałaś zafundować mi zawał? – odetchnął z ulgą
- Nie, ale chciałam cię lekko zdenerwować… - pocałowałam go w usta – W takim razie trzeba teraz zrobić zakupy…
- No to ja je zrobię a ty posiedź z małym…

Dałam Theo instrukcje co trzeba kupić i pojechał. Zostałam więc sama z Kubą. Zaniosłam więc go do jego nowego pokoju i położyłam w jego nowym łóżeczku, ale zaczął płakać. Ponowie wzięłam go na ręce i usiadłam z nim w fotelu bujanym. Był bardzo niespokojny a ja nie wiedziałam co mam zrobić.

Po godzinie wrócił Theo. Przez ten czas mały zdążył zasnąć, więc zostawiliśmy go w jego pokoiku i udaliśmy się do kuchni by rozpakować zakupy, które zrobił Theo. Nie minęło 3h i zjawili się nasi goście. Oczywiście zrobiło się głośno więc musiałam wszystkich uciszyć, bo mały spał. Wszyscy chcieli go zobaczyć, ale nie pozwoliłam im wejść do Kuby pokoju. Powiedziałam, że jak się obudzi to go przyniosę. Niestety przez wielką gapowatość Alexa, mały się obudził. Alex niechcący strącił ze stołu szklany, ciężki wazon, więc po całym mieszkaniu rozniósł się niesamowicie głośny huk. Byłam na niego totalnie wściekła. Poszłam więc do pokoju i uspokoiłam małego, by po chwili go przynieść i pokazać chłopakom. Nastało wielkie poruszenie. Każdy chciał go zobaczyć i dotknąć…

- Wykapany tatuś – powiedział Aaron – Nie wyprzesz się, że to nie twoje
- A kto powiedział, że będę się wypierać – stanął obok mnie i dał całusa maluchowi w czółko, a ja zaśmiałam się
- Jaki mały… - powiedział ze zdziwieniem Carl
- A co ty małych dzieci nie widziałeś? – spojrzałam na niego ze zdziwieniem
- No ale on jest taki malutki… - powiedział ponownie Carl
- Bo się urodził przedwcześnie… - wtrącił Theo
- A wszystko z nim w porządku?? – spytał Jack
- Tak, dostał 8 punktów, więc nie jest źle. – odpowiedziałam chłopakowi
- Lena… - zaczął powoli Jack – Możemy pogadać? – spytał
- Jasne… Poczekaj moment… Theo? – podeszłam do niego
- Tak skarbie? – spytał
- Potrzymał Kubę, Jack chce pogadać… - podałam mu malucha – Tylko błagam, uważaj!
- Dobrze… - uśmiechnął się i przytulił małego
[…]
- O czym chcesz pogadać? – oddaliliśmy się od reszty
- Mam dla ciebie i dla reszty nowinę, ale chciałem abyś się pierwsza dowiedziała..
- Zatem słucham… - uśmiechnęłam się do chłopaka i czekałam aż coś powie
- Chciałem abyś się o tym pierwsza dowiedziała… - zaczął powoli
- Coś się stało? – spoważniałam
- Nie… Ale chciałem abyś pierwsza o tym wiedziała… - zrobiłam pytająca minę – Sophie jest w ciąży… - prawie szepnął
- Naprawdę??!! – spytałam głośno ucieszona – Jack, tak się cieszę! – rzuciłam się chłopakowi na szyję
- Lena… Ciii… - syknął
- Gratuluję! Widzę, że nie próżnowałeś…. – powiedziałam ucieszona
- Czego mu gratulujesz? – spytał zaciekawiony Aaron
- Nie wiem czy…. – spojrzałam pytająco na Jacka ale ten udzielił mi pozwolenia – Nasza Arsenalowa rodzina powiększy się o kolejnego członka – spojrzałam na Jacka
- Nie gadaj! – powiedział zdziwiony Aaron
- Tak jakoś wyszło… - powiedział z uśmiechem na ustach Jack
- Nie zła robota Wilshere – powiedział Wojtek a ten się zaczerwienił na twarzy
- No już dobrze… Nie podjeżdżajcie do niego – powiedziałam – Trzeba się cieszyć.
- Pewnie, że trzeba się cieszyć. – powiedział Theo
- No to szykuje się nam potrójne wesele… - zaśmiał się Aaron
- Potrójne?? – spojrzałam na niego pytająco
- No… Ty i Theo, Jack i Sophie, Łukasz i Ania… - zaczął wymieniać
- Ja i Theo postanowiliśmy, że nie będziemy brać ślubu kościelnego na razie… Zapisaliśmy się i to nam wystarczy. Nie potrzebna nam święcona obrączka by być razem. – uśmiechnęłam się do Theo i ścisnęłam jego rękę – Wystarczy, że się kochamy i ufamy sobie nawzajem. 

__________________
Ogłoszenia Parafialne:

Dziękuję za to, że byliście ze mną przez 2 miesiące. Cieszę się, że wytrwaliście ze mną. Wiele znaczyła dla mnie każda wasza opinia i chcę jeszcze raz podziękować za to.  Dziękuję!

13RWILY i TL: Jeśli chodzi o te opowiadania to nie mam zielonego pojęcia czy je zacznę. Nie podobają się wam "prologi" więc chyba nie ma sensu pisania tego. Zapewne dla siebie je napiszę, bo pisanie odstresowuje mnie. Ale czy to opublikuje to już nie wiem. 

Jeśli chodzi o ALAS, to na to opowiadanie muszę mieć czas by pisać. Tam występuje mój ukochany Bambi i kompozycja musi być przemyślana. 

Dziękuję za uwagę!

xoxo N. 

10 komentarzy:

  1. Nie ma to jak szczęśliwe zakończenie :)
    Opowiadanie było genialne :*

    A tak na marginesie to podobają mi się Twoje nowe opowiadania... Najbardziej chyba ten prolog na TL :) Więc kontynuuj ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. heheh bardzo fajne zakonczenie cudownej historii :) że tak sie wyraże :D Arsenalowa rodzinka sie powiekrza? - ahh tak ma byc :D

    ahh jak to sie miło czyta naprawde, strasznie mi to zawsze poprawia humor :)

    Twoje opowiadania dla mnie są ważne:)ale naprawde sa bardzo prawdziwe, rzetelne, bardzo mądrze przmyślane strasznie wciągające :)

    Nie wyobrażam sobie abyś te nowe pisała tylko dla siebie bo to taki dar jak Ty masz trzeba wszytskim pokazywać aby się zachwycali:P no wiesz o co mi chodzi :)


    Mam nadzieje, że jednak je wstawisz dla nas :) i będziemy mogli wtopić się w nowa pasjonującą historie ;)


    Troche mnie dziś poniosło :P



    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakież piękne szczęśliwe zakończenie... :D Chyba lepiej nie dałoby się go zakończyć. Nareszcie wszystko ułożyło się jak należy, Lena i Theo są ze sobą szczęsliwi, zostali rodzicami... czego więcej trzeba? ;)

    I ja lubię Twoje opowiadania, zwłaszcza TL mnie zaintrygowało, więc mam jednak nadzieję, że będziesz publikować ;)

    Pozdrowionka :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie ładne zakończenie, szkoda że to już koniec. I to dwa miesiące? Kurde, ale zleciało. I kto powiedział że prologi się nie podobają? Bo mi, bardzo :D. Tylko mam problemy z zaległościami :D Wybacz.

    OdpowiedzUsuń
  5. aż wstyd się przyznać, że przeczytałam zaraz po publikacji, ale byłam zbyt leniwa, żeby skomentować. no więc robię to dopiero teraz.

    o matko, jakie słodkie zakończenie :3 wizja dziecka podobnego do Theo mnie dobiła. takie little perfect human being, o matko.
    i przede wszystkim cholernie istotna dla mnie sprawa - Jacky :3 dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie również dla niego! wiesz, że prawdopodobnie bym Ci tego nie wybaczyła, gdyby miał cały czas broken heart, prawda?

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi szkoda, że to już koniec BILY. W tej chwili wyobrażam sobie małe dziecko z twarzą Theo i mam niezłą bekę. Cieszę się, że zakończenie jest szczęśliwe, bo jednak nie lubię zakończeń, w których dzieje się coś złego.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hey just wanted to give you a quick heads up.
    The words in your content seem to be running off the screen in Internet explorer.
    I'm not sure if this is a format issue or something to do with internet browser compatibility but I thought I'd post
    to let you know. The design and style look great though!
    Hope you get the issue solved soon. Many thanks

    my homepage; best bed bug mattress encasement

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie *_*
    Zapraszam do mnie: http://tuwszystkosiezaczelo.blogspot.com
    Komentarze mile widziane ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, szkoda, że to już koniec :(
    Zapraszam na http://plamusia-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń