Wkurzył mnie Wojtek. Wiem, że
może ja też zbytnio dramatyzuje, ale nie chcę i nie mam zamiaru o tym teraz
gadać. Minęło dopiero kilka miesięcy i nie jestem na to gotowa. Leżałam na
łóżku i dobiegło mnie ciche pukanie do drzwi mego pokoju.
- Proszę – powiedziałam
- Lena… - rozległ się głos Wojtka
– Przepraszam cie. Wiem, że nie chcesz o tym gadać i przepraszam cie, że zawsze
wspominam lub palnę coś na ten temat.
- Nic nie szkodzi Wojtek, ale
miej litość nade mną i nad moimi nerwami dobrze? – chwyciłam jego dłoń i
ścisnęłam
- Jasne – przybliżył się do mnie
– Dla ciebie wszystko… - pocałował mnie namiętnie a ja oddałam pocałunek. Po
chwili popchnęłam go i usiadłam na nim okrakiem. Nagięłam się i przejechałam
ręką po jego torsie po czym pocałowałam go namiętnie. Po kilku sekundach
oderwałam się od niego i zdjęłam z siebie koszulkę. Wojtek podniósł się i zdjął
z siebie swoją. Dotknęłam dłonią jego nagiego torsu i przejechałam po nim
delikatnie opuszkami palców. Pocałowałam jego szyję i zjeżdżałam niżej. Znów go
popchnęłam na łóżko. Spojrzałam uśmiechając się do niego odgarniając włosy z
twarzy.
- Jesteś strasznie napalona –
powiedział z uśmiechem na ustach
- Dziś chyba wyjątkowo tak… -
uśmiechnęłam się po czym znów go pocałowałam
Następnego dnia obudziłam się i
zobaczyłam, że Wojtek śpi u mojego boku wtulony we mnie. Delikatnie
oswobodziłam się w uścisku Wojtka, owinęłam się prześcieradłem i wyszłam do
łazienki wziąć prysznic. Wróciłam do pokoju i zobaczyłam, że Wojtek dalej
smacznie śpi. Nie chciałam go budzić, więc wzięłam czyste ubrania i wyszłam z
pokoju. Przebrałam się i weszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanko. Po
kilkunastu minutach poczułam jak ktoś chwyta mnie za talię od tyłu.
- Dzień doby kochanie… - zaciągnął się powietrzem i pocałował mnie w
szyję kiedy parzyłam kawę – Już myślałem że uciekłaś ode mnie…
- Ja od ciebie? I niby dokąd
miałabym uciec, co? – zaśmiałam się – Śniadanie gotowe – obróciłam się i stanęliśmy
twarzą w twarz – Proszę – wręczyłam mu kubek z kawą
- Dziękuję, kochana jesteś. – dał
mi całusa w czubek nosa, po czym usiadł przy stole
- Jakie plany na dziś? – ja także
usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować swoja porcję śniadania
- Żadne. Cały dzień w domku. A
ty?
- Też…
Ten dzień był niczym torturą dla
mojego umysłu. Moją głowę zaprzątały różne dziwne myśli, które nie dawały mi
spokoju. Chwyciłam więc za telefon i zadzwoniłam do jednej osoby, która mogła
mi teraz pomóc i wysłuchać bez osądzania. Tą osobą był Łukasz Fabiański. Znam
go bardzo dobrze i jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam.
Umówiłam się z nim za godzinę w naszym ulubionym miejscu. Naszym miejscem była
kafejka z najlepszymi lodami na świecie prawie w centrum miasta. Przebrałam się
i wyszłam z pokoju.
- Gdzie idziesz? – spytał Wojtek,
który siedział w salonie i oglądał film
- Idę na spotkanie z Fabianem.
Wrócę za kilka godzin – uśmiechnęłam się, narzuciłam na siebie płaszczyk i
wyszłam z mieszkania.
Dojechanie do centrum zajęło mi
około 30 minut. Zajęłam miejsce i czekałam aż mój przyjaciel zjawi się na
wezwanie. Po kilku minutach w drzwiach wejściowych ujrzałam jego twarz. Moja
automatycznie rozweseliła się na jego widok.
- Jestem na wezwanie, o Pani! –
dał mi buziaka w policzek i usiadł naprzeciwko mnie.
- Żartowniś z ciebie –
uśmiechnęłam się do chłopaka a po chwili podeszła do nas kelnerka
- Co dla państwa podać? – spytała
z uśmiechem na ustach
- Dla mnie Latte Macchiato a dla
Pana duża kawa z mlekiem bez cukru – uśmiechnęłam sie – I może jeszcze po
kawałku sernika – kelnerka uśmiechnęła się i odeszła
- Więc co się dzieje Lena? –
spojrzał mi w oczy
- A coś się dzieje? – starałam
się ominąć temat
- No zadzwoniłaś do mnie, więc
nasza rozmowa na pewno nie jest bez powodu…
- Masz racje. Nie jest. – ukryłam
twarz w dłoniach
- Ej, Lena… Co się dzieje? –
spytał czule
- Ostatnio jakoś dziwnie jest
między mną a Theo. Nie umiemy ze sobą normalnie gadać po rozstaniu – zaczęłam
się mu żalić – Zawsze palnę coś głupiego albo on co powie lub zrobi.
- Dziwisz się? – to było chyba
pytanie retoryczne – Rozstaliście się zaledwie kilka miesięcy temu. A musisz
przyznać, że wiele razem przeżyliście.
- Proszę cię nie wspominaj o tym,
ok? – Łukasz kiwnął głową – Nie chcę rozdrapywać starej rany.
- Dobrze, nie będę. Ale pamiętaj
że kiedyś będziesz musiała o tym porozmawiać z kimś.
- Na pewno nie będzie to teraz. –
rzuciłam dość ostro – A do tego ten związek ze Szczęsnym trochę mnie przytłacza
i to był chyba błąd.
- Narzuca ci się? Robi coś czego
nie chcesz? – spoważniał
- Nie, jest ok. Przecież wiesz,
na jakich zasadach jesteśmy razem – Łukasz kiwnął twierdząco głową – W łóżku
jest nam miło, Wojtek zawsze mnie dzielnie wspiera, nie narzuca mi się.
- Więc w czym problem? – kelnerka
przyniosła nam nasze zamówienie. Podziękowałam jej i odeszła.
- Nie wiem… Chyba ogólnie ten
związek był błędem…
- A mówiłem ci, że nie trzeba
było się w to pakować. Równie dobrze mogłaś zamieszkać ze mną po zakończeniu
kariery.
- A co na to Ania?
- Ania byłaby bardzo zadowolona,
wie że jesteś dla mnie jak siostra. A tak nawiasem, dlaczego to zrobiłaś? Bo
jakoś nigdy mi o tym nie mówiłaś.
- Bo chciałam dopiec Theo. Nienawidziłam
go w tamtym momencie i stało się.
- Proponuje Ci abyś przerwała ten
chory związek, bo jeszcze będziesz mieć przez to kłopoty.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale! – przerwał
mi – Zerwij z nim a raczej powiedz, że nie chcesz się już w to bawić i
przeprowadź się do mnie.
- Łukasz… Ale..
- Lena! Kocham cię, ale nie
popieram tego co robisz. W taki sposób możesz zranić wiele osób.
- Wiem… I zrobię to dla ciebie,
ale jeszcze nie teraz dobrze? Zrobię to w stosownym czasie.
- Dobrze. Byle nie za długo. –
skwitował i napił się kawy
Do domu wróciłam nieco przybita.
Łukasz dał mi znów do myślenia. Ale rozmowa z nim trochę mi pomogła i ulżyło mi.
Weszłam do domu, zdjęłam z siebie płaszcz, po czym usiadłam w salonie obok
Wojtka.
- I co tam u Fabiana? – spytał
obejmując mnie ramieniem
- A nic, pogadaliśmy… Pośmialiśmy
się i tyle – powiedziałam od niechcenia
- Śmialiście się?? Jakoś po tobie
tego nie widać – spojrzał na moją twarz – Czy coś się stało?
- Nie nic. Może jestem troszkę
zmęczona. Chyba położę się spać. – położyłam głowę na ramieniu Wojtka
- Lenka, co robisz w święta? –
spytał
- Nie wiem. Do Polski nie wracam,
bo rodzice jadą na wycieczkę, więc chyba nic. A czemu się pytasz?
- Razem z chłopakami i ich
dziewczynami jedziemy za miasto pod domki. Piszesz się na taką wyprawę?
- Jasne, czemu nie. –
powiedziałam bez entuzjazmu - Lepsze takie święta niż żadne.
- Świetnie! – ucieszył się - Jedziemy
w poniedziałek z samego rana.
- A kto na nią jedzie?
- Ja, ty, Jack, Aron, Alex, Theo, Kieran, Carl.
No i ci co maja to zabierają swoje kobiety.
- Theo jedzie więc chyba ja nie
pojadę. – zasmuciłam się
- Lena pokaż mu że jesteś
szczęśliwa, bo mam nadzieję, że jesteś tak?
- Tak jestem. Głupie pytania
zadajesz. – zaśmiałam się na siłę
- Więc nie mamy o czym rozmawiać.
Jedziemy i koniec kropka – przytulił mnie mocniej
- Dobrze. Będzie jak chcesz. – Wojtek uśmiechnął się triumfatorsko i
pocałował mnie w głowę – Wybacz ale pójdę się położyć. Dobranoc Szczęsny –
dałam mu całusa w policzek i wyszłam z salonu do swojego pokoju.
Już sobie wyobrażam te wyjazd…
Wszyscy świetnie się bawią, gadają ze sobą a tylko ja i Theo mamy grobowy
nastrój i nie odzywamy się do siebie. Mam tylko cichą nadzieję, że Theo nie
zabierze tej swojej „niby nie” dziewczyny, bo wtedy to już w ogólnie będzie
masakra. Około godziny 17.00 położyłam się i zasnęłam, ale po kilkunastu
minutach ze snu wyrwał mnie telefon. Zadzwonił do mnie Jack Wilshere, który
poprosił mnie był zajęła się Archiem. Bez gadania zgodziłam się by zająć się
tym słodkim maluszkiem, który nadmiernie mnie uszczęśliwiał. Nie minęło pół
godziny a znalazłam się w mieszkaniu Jacka.
- No to jestem – weszłam do
mieszkania Jacka jak do swojego
- Dziękuję, że przyjechałaś. –
Jack podał mi małego – Nie wiem jak ja ci się odwdzięczę!
- Spoko, uwielbiam się nim
zajmować.
- Serio Lena, nie wiem jak mam ci
dziękować – uśmiechnął się i dał mi całusa w policzek – Muszę lecieć.
- To leć. Mały jest ze mną
bezpieczny – uścisnęłam malca
- Wiem, dlatego to do ciebie
zadzwoniłem. Pa skarbie – ucałował synka – Pa Lena… - wyszedł
No i zostaliśmy sami. Tylko ja i
mój mały szkrab. Razem z Archiem poszliśmy do pokoju Jacka i położyłam go na
łóżku. Włączyłam TV i ustawiłam dla małego jakieś bajeczki. Położyłam się obok
niego. Po kilkunastu minutach zrobiłam się bardzo senna i wydaje mi się, że zasnęłam,
bo ze snu wyrwał mnie telefon od Jacka, który powiedział mi, że przeciągnie mu
się i powiedział abym nakarmiła małego. Zaraz jak się rozłączyłam wzięłam
małego na ręce i poszliśmy do kuchni. Wyjęłam z lodówki wcześniej przygotowane
przez Jacka mleko i zaczęłam podgrzewać je w mikrofalówce. Po kilkunastu
sekundach dałam dla małego butelkę. Był taki słodki, mogłabym go schrupać. Kiedy
już Archie była najedzony zaczęłam z nim chodzić aby mu się odbiło. Wtedy
zadzwonił ktoś do drzwi. Czyżby Jack zapomniał kluczy do mieszkania. Podeszłam
do drzwi, otworzyłam je i doznałam szoku. W drzwiach stał nie kto inny jak Theo
Walcott.
- Yyy… Lena? – był zdziwiony tak
jak ja – Co ty tu robisz?
- Pilnuje Archiego. Jack mnie oto
poprosił. A ty co tu robisz?
- Byłem umówiony z Jackiem,
dziwne że go nie ma. – potarł podbródek ręką – No nic, chyba pójdę.
- Nie, zaczekaj! – chwyciłam go
za rękę – Możesz poczekać na niego. Powinien zaraz się zjawić.
- Naprawdę mogę? – zdziwił się –
Pozwalasz przebywać mi w swojej obecności?
- Wchodź bo zaraz zmienię zdanie.
– Theo wszedł do mieszkania – Dziękuję – uśmiechnęłam się i zamknęłam za nim
drzwi
- Jesteś jak prawdziwa pani domu…
- usiadł na kanapie w salonie – Otwierasz drzwi, zajmujesz się dzieckiem…
- Dlaczego zawsze schodzisz na
temat dziecka, co? – byłam lekko zdziwiona – Czyżby Melanie była w ciąży? Nie
czekaj.. Nie może być w ciąży, bo byś uciekł od niej z podkulonym ogonem tak
jak ode mnie uciekłeś. – powiedziałam z wyrzutem
- Okrutna jesteś!
- Theo to nie jest okrutność z
mojej strony. To tylko prawda a to, że prawda kole w oczy to nie moja wina. I
błagam cie nie zaprzeczaj bo to prawda
- Wiem Lena i przepraszam cie bardzo. Nie powinienem tak
się wtedy zachowywać. Czy jest szansa,
że mi kiedyś wybaczysz? – spojrzał mi głęboko w oczy
- Nie wiem Theo, naprawdę nie
wiem – wtedy usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają – Jack! Już wróciłeś…
- ucieszyłam się na widok chłopaka
- A no już wróciłem. Mam
nadzieję, że Archie za bardzo ci nie dał w kość. – Jack wziął malucha na ręce i
ucałował.
- No co ty! Archie to aniołek nie
dziecko – uśmiechnęłam się do malucha a ten zaśmiał się słodko – Masz gościa –
wskazałam na Theo
- O! Theo! Całkowicie
zapomniałem, że masz przyjść. Przepraszam cie – podszedł do przyjaciela
- No to może ja już pójdę. Nie
będę wam przeszkadzać. – powiedziałam spoglądając raz na Theo raz na Jacka
- Nie przeszkadzasz nam – Jack
położył Archiego w łóżeczku – Zostań, napijesz się z nami piwka.
- Nie, pójdę już. – powiedziałam
stanowczo
- Jeszcze raz dziękuję ci za to,
że zaopiekowałaś się małym – podszedł do mnie bliżej a Theo przyglądał się temu
uważnie
- Nie ma sprawy Jack. –
uśmiechnęłam się – Polecam się na przyszłość.
- Na pewno skorzystam i jeszcze
raz dziękuję. – wtedy stało się coś nie oczekiwanego. Jack pocałował mnie w
usta co było dla mnie lekkim szokiem. Theo widząc to podszedł i zdzielił Jacka
pięścią w szczęke – THEO! Co robisz?! – Theo patrzył się na Jacka, który złapał
się za szczękę – Oszalałeś!!!???
- Nie powinien tego robić! –
powiedział wściekły ciężko oddychając
- To ty nie powinieneś tego
robić! – byłam totalnie na niego wściekła w tym momencie
____________
Ogłoszenia Parafialne:
1. Na samym wstępie chciałam was
przeprosić za to, że ten rozdział jest taki krótki i taki głupi.
2. Kolejny rozdział pewnie pojawi
się po nowym roku. Więc życzę wam : SZCZĘŚLIWEGO
SYLWESTRA. ABY PO IMPREZIE WSZYTSKIE KRĘTE ZAKRĘTY BYŁY PROSTE. I SZCZĘŚCIA W
NOWYM ROKU.
3. Nowy rozdział ALAS jest już
prawie gotowy, a prawie oznacza to, że nie wiem, kiedy go skończę, ale spodziewajcie
się go w najbliższych dniach.
4. Błagam was nie spamujcie mi tu
powiadomieniami o nowościach, bo od tego jest SPAM
(link na górze). Każdy komentarz automatycznie usuwam. Zresztą opowiadania,
które czytam dodałam do obserwacji.
5. U góry z prawej strony macie taką
wspaniałą ramkę "Szybkie
linki", gdzie znajdują się linki to moich stron, które prowadzę.
6. Zapraszam na blog z One -
Shotami, gdzie można zamawiać króciutkie historyjki ze swoimi ulubionymi
piłkarzami. Link też znajduje się w "Szybkich
linkach" ----> Football One Shots
7. Jak się wam podobał II rozdział?
Macie jakieś uwagi? Propozycje? Rozważę wszystko :)
To byłoby chyba na tyle... Tak
więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie
uszczęśliwia.
xoxo N.